Jesień pachnie samotnością
w słonecznej tafli
topią się cienie ptaków
spóźnionych do odlotu
Maluje się tęsknotą
nagich gałęzi ramion
zziębniętych palców
spierzchniętych ust rozdzielonych kochanków
Rozbrzmiewa przejmującą ciszą
w której zdaje się nic nie istnieć
poza szeptami wiatru
i szumem wspomnień na brzegu życia
Jesień jawi się w obumieraniu
lecz czasem umrzeć znaczy zacząć
od początku.