wilczyca wilczyca
gru
23
2022

Zawsze na świecie ktoś na kogoś czeka

Cisza jest święta. Zbliża ludzi, gdyż tylko ci, którzy się dobrze ze sobą czują, mogą siedzieć w milczeniu

W chmurnej otchłani, skały płaczą
Na górskiej grani
Słońca krwią

Napisz mi, drogi
Napisz mi na nich
Gdzie słońca myśli twoich są?

Witajcie.

Na horyzoncie naszego świata majaczą najbardziej magiczne i rodzinne święta. Najpiękniejsze odcienie czerwieni wirują w tańcu światła z żywą zielenią, złotem i srebrem. W powietrzu czuć zapach cynamonu, anyżu i imbiru wplatającego się między igliwie świerków broczących żywicą, a opadająca na świat mgła ciszy nie jest raniąca. Przynosi spokój, kołysze zmęczone serca kołysanką zimowych treli sikorek, kolęd i dzwoneczków….

Boże Narodzenie jest ostatnią zachowaną przystanią miłości. Wyzwala w nas altruizm, uśmiech i dobroć. I chociaż jest tego zdecydowanie mniej niż kiedyś, magia świąt zanika, to chyba czas, który w każdym aktywuje coś dobrego, niczym wiosenny powiew słońca wybudzający niedźwiedzia z zimowego snu. Moje serce zawsze pulsuje mocniej, gdy nadchodzi grudzień, spada pierwszy śnieg, wokół rozprzestrzenia się zapowiedź Bożego Narodzenia. Ale ten mój wewnętrzny niedźwiedź to również ciche, acz groźne powarkiwania smutku i tęsknoty, których sporo zebrało się w tej życiowej pieczarze serca. A w dodatku koniec kolejnego roku w połączeniu z moimi osobistymi świątecznymi urodzinami, są jak chluśnięcie wiadrem zimnej wody w jeszcze rozgrzane upragnionym snem ciało.

Chyba dlatego w ten świąteczny czas jeszcze intensywniej myślę o innych. Odwiedzam tych, którym mogę pomóc, chociaż krótką rozmową przedświąteczną, rozglądam się, za kimś kto może zrobić użytek z mojego uśmiechu, jeszcze intensywniej wgłębiam się w emocje i potrzeby moich bliskich, co ostatnio bywa wyczerpujące. U Was też koniec roku jest jakąś kumulacją trudności i kłopotów? Jakby stary rok chciał zabrać nam wszystko co trudne i dać szansę wejścia w Nowe z lekkością i nadzieją.

Oczywiście w tym krótkim wpisie przygotowywanym partiami przy porannej kawie. Chciałabym napisać o świcie, ale wciąż piąta rano to godzina głębokiej nocy i mniej więcej do siódmej nawet nie widać przejaśnień na horyzoncie.

A zatem Mój Drogi Czytelniku/Czytelniczko: Czego sobie życzysz w te święta?

Zdrowia? W obecnych czasach wydaje się, że wyczerpaliśmy zapasy życiodajnej energii organizmu, a nasze komórki z każdą sekundą walczą o przetrwanie, więc co tu się dziwić? A może Wasze dzieciaki wciąż łapią choróbska, które rosną do rangi wielkich przeciwników wojennych? Wiadomości o pełnych oddziałach pediatrycznych zapaleniach płuc, grypach i innych potworach sprawia, że drży mi serce i to dosłownie.

A może potrzebujecie więcej spokoju? Wojny za granicą, wojny w pracy, wojny domowe… Wysokie rachunki, zmagania ze zdrowiem, bunty pięciolatka, trzynastolatki, kryzys wieku średniego… zepsuty samochód, mieszkanie w remoncie, wredny szef… itp., itd. Spokój jest jak gorący prysznic dla duszy, o którym marzy się większość dnia..

Miłość? Nikomu nie trzeba tłumaczyć jak jest ważna i jak groźne konsekwencje wiążą się z jej niedoborem. Brak odpowiedniej dawki miłości prowadzi do poważnych schorzeń serca, duszy i ciała! Smutek, poczucie osamotnienia, depresja, odrzucenie, brak akceptacji siebie, niskie poczucie własnej wartości odbierają chęć do życia i działania, zamykają serce i dłonie na świat i ludzi, sznurują kąciki ust, aby tylko nie wystrzeliły do góry w uśmiechu, gaszą iskrę w oczach, przyciągają pozbawione energii ciało do ziemi. Brak miłości odpowiada za ludzi zombie nie mających skrupułów, aby coś ukraść, zniszczyć, zabić, i tych, których znajduje się w mieszkaniach, gdy ich ciała zaczynają śmierdzieć od rozkładu pośmiertnego. Nieczułość, brak wiary we własne możliwości, kompleksy, złość, agresja, depresja… Brak miłości do ludzi, brak cierpliwości i wyrozumiałości, brak miłości do siebie… Jest tyle konsekwencji niedoboru prawdziwej miłości…

A może brakuje Ci kogoś kogo kochasz? Bo jest daleko, bo Cię zostawił, bo jesteście skłóceni, bo umarł…

Czas? Ten pan, jakby się kurczył i przyspieszał. I chyba zaczyna go brakować każdemu…

Kasa? Pieniądze nie są najważniejsze, ale ich niedobór wywołuje ciągły strach, niepokój i brak czasu na coś innego niż praca i planowanie wydatków, aby starczyło do pierwszego. Brak pieniędzy wywołuje również brak cierpliwości, gniew, podenerwowanie, kłótnie, a w skrajnych przypadkach również zaniżone poczucie własnej wartości ( gdy inne dzieci wyśmiewają Twoje bo ma gorszej jakości ubrania czy zabawki, ale to wiąże się też często z brakiem miłości u tych wyśmiewających).

No dobrze więc czego Ci brakuje? Obecności, akceptacji, czułego dotyku, czy może śniegu, prezentów i większego domu? Celowo tu trywializuję i zestawiam ze sobą dwie skrajne opcje.

Czego potrzebuje Twoje serce i dusza, aby poczuć przypływ życiowej energii i siły i nakarmić nimi zmęczone ciało?

Wiecie widzimy, że magia świąt zanika, i to cholerka domena dorosłości. Czy jest tu ktoś, kto mimo upływu lat wciąż potrafi poczuć to niesamowite pulsowanie serca, zachwyt oczu duszy, gdy patrzy na choinkę, światełka, słyszy kolędy, czuje zapach pierników i pomarańczy w powietrzu? Czy macie jakiś sposób, jakiś filtr który sprawi, że wszystko na co się patrzy w święta wydziela tę niewidzialną mgiełkę magii? Jeśli tak proszę się do mnie zgłosić natychmiast. Mam jutro urodziny i pomysł na prezent od Ciebie 😉

Kochani moi kończę, bo czas obudzić słońce (chociaż ta chlapa za oknem…. no dobra dobra nie ma marudzenia!) i mój mały wielki osobisty świat. Czas ruszyć do kolejnych przygotowań, a u mnie od kilku dni nieco niespodziewany remont kuchni – nie pytajcie;)

Życzę Wam tego, czego sobie życzycie!

Bądźmy dla siebie życzliwsi, uśmiechajmy się do siebie, jakby każdy nasz uśmiech mógł uleczyć duszę. Otwierajmy ramiona i serca na bliskich, przyjaciół, sąsiadów i obcych, bo akurat staruszka idzie z zakupami bo oblodzonym chodniku w tę samą stronę co my! Niech nadchodzące Boże Narodzenie napełni Was nadzieją w roztaczającej się wokół nas atmosferze beznadziei i ciemności. Niech wleją w Wasze serca wiarę w dobro, które tkwi w Was i którym możemy się dzielić. I nie bójcie się nawet, jeśli macie jej niewiele wystarczy i dla Was samych. Miłość, którą się dzielimy ma niesamowitą moc namnażania. Nawet, jeśli za okazaną pomoc i dobre serce nie otrzymacie w zamian niczego czym moglibyście nakarmić serce i własne ego, każdy najmniejszy gest zasiewa iskrę, która jest w stanie rozpalić ogień. Czasem trzeba tylko czasu. I nastawienia!;) Dobro i miłość są najpiękniejszą świąteczną ozdobą.

I na koniec życzę Wam jeszcze jednego: zobaczcie w święta drugiego człowieka. Dajcie mu przestrzeń do zaistnienia, do otworzenia się przed Wami, do pokochania i podzielenia się miłością. Zapytajcie swoich bliskich czego życzą sobie na te święta. I dajcie im czas na odpowiedź. Mogą z tego wyjść przepiękne rozmowy.

Wciąż nieco połamana (po ostatnim tańcu w śniegu zrobiłam nieprzemyślaną rzecz i już ponad tydzień dochodzę do siebie, a nadal noce są pełne bólu i niewygody) ruszam na podbój kolejnego dnia. Spójrzcie jakiego połamńca zrobiłam na prośbę dziecka i trochę, żeby odreagować stres. Pomoczyłam łapki w śniegu, włosy w deszczu i ubranie przytulając się do śniegowej postaci.

Oczywiście zostawiam zdjęcia i piosenkę świąteczną, którą bardzo, ale to bardzo lubię! Jako mama dwóch wspaniałych cudów odbieram ją jeszcze intensywniej. Czasem po prostu patrzę na swoje dzieci i myślę sobie Ewa czy Ty wiesz kim okaże się ten Twój mały człowiek? Ile zła będzie musiał znieść, ile dobra będzie w stanie z siebie dać? Czy osiągnie szczęście?

Wesołych Świąt! Obyście nigdy nie byli samotni, zwłaszcza, gdy potrzebujecie wsparcia, pocieszenia czy osoby, z którą podzielicie się radością i miłością.

Zawsze na świecie jest ktoś, kto na Ciebie czeka!

Adieu!