Czasami łzy zdawały się jedyną obroną. Jedyną drogą ucieczki narastającego wewnątrz chaosu przekrzykujących się emocji. Łzy były ciche, chociaż rodziły w bólach smutek i cierpienie, dla których nie było już miejsca w ciepłym i ciemnym środku serca. Milczące oraz niewidoczne niosły ze sobą niemy krzyk. Głośne wołanie bezsilności.
Czasami łzy wybuchały, jak tykająca bomba. Mina, na którą ktoś nadepnął przypadkiem.
Były drogą awaryjną bezradności. Słona fala wyrzucała ja na brzeg tworząc z szarej błotnistej masy iskrzące w świetle słońca bursztyny.
Zbyt często przynosiły jej wstyd.
W ustach miała burzę, w oczach falował gniewny ocean samotności i czegoś jeszcze, czego nie potrafiło się odczytać. To tajemnica jej istnienia.
Wrząca krew paliła skronie, ale w piersi czuła przejmującą pustkę, gdy pozwoliła łzom płynąć. Wiedziała, że ta pustka dawała przestrzeń czemuś nowemu, lepszemu. Dawała miejsce rosnącej sile. Porządkowała wewnętrzną przestrzeń z chaosu.
Czarne skrzydła rzęs sfrunęły na jej źrenice. Wzięła głęboki wdech. Powietrze było mroźne, smakowało zamarzniętą wodą, igiełkami lodu wnikało w miękką tkankę płuc. Zachwiała się nad kolejną szczeliną zagradzającą dalszą drogę. Zawracać czy skoczyć? Zjednoczyć się z tym lodowatym powietrzem, z przemarzniętą ziemią, z palącym ogniem tam w dole, spłonąć i odrodzić się jak Feniks z popiołów czy wrócić po swoich śladach i wybrać inną drogę?
Przecież wiesz. Jesteś mądrą dziewczynką.
Usłyszała, gdzieś wewnątrz siebie.
Daleko na horyzoncie zajaśniało słońce. Uśmiechnęła się niepewnie, wzięła kolejny głęboki wdech, wypuszczając z wnętrza siebie gęstą mgłę niejasności, lęku i wzruszenia. Nieco spokojniejsza, chociaż wciąż bezsilna i popękana na kolejne cząsteczki mrocznych atomów wiedziała co ma robić. Zaciskając pięści i mięśnie opuściła to pustkowie, kolejny gorzki przystanek serca. Czas nie czeka. Szczęście nie chowa się w ciemności. Jest pokłosiem prawdy, siostrą wiernej miłości, spotykają go ci, którzy nie boją się ryzykować. Którzy nie boją się żyć.
Wspięła się na palce, aby być bliżej nieba i skoczyła ku słońcu. Na jej smutnej twarzy rozświetlonej gorzkim uśmiechem iskrzyły brylanty łez. Były piękne.