wilczyca wilczyca
lis
27
2023

Odwilż serca

Śnieg zgrzyta zębami złowrogo
Pod ciężkimi butami
Zgubionego człowieka
W niepewności czyha śmierć
Z ręką zanurzoną w tkance mego serca
Oblizuje zgniłe wargi
Morderca!

Jestem bladą poświatą zimowego księżyca
O wiecznie smutnym obliczu
Skazanego na ciemność
Nie może zobaczyć słońca
Zgubił swoją bezwstydność
Zostanę z nim do końca

Pod nim ukrywają się złodzieje szczęścia
Na wpół puste czarne dusze
Nielegalni kochankowie
Porzucone dzieci
Bezdomni i alkoholicy
I ty uciekający ode mnie
Nędznicy

Jestem jak gwiazda, która spadła
I nie pamięta już żeby świeciła
Jest martwa
Zapomniana
Pod naporem wstydu ustąpiła

W nocnej pustce słychać cichy śpiew
Pragnienia
Szepty bólu opadającego pyłem
Na nagie ramiona drzew
I ten trzask deptanego śniegu
Skutego bezlitosnym mrozem
Jest trzaskiem pękającego serca
Którego nic nie mogło ogrzać

Odwilż nie nastąpiła