Falowała w powietrzu
Drobny puch nieistnienia
Kropla dżdżystego deszczu
Zasłona trupiego milczenia
Spójrz!
Zalewa was ocean pustych słów
Historia bez dobrego zakończenia
Uciszasz burzowe gromy snów
I bierzesz ją w ramiona
Po raz ostatni
Próbowała się przebić
Przez gęstą sieć splątanych tajemnic
Pragnęła to wszystko zmieniać
Dziś nic już nie ma znaczenia
Słuchaj!
W tej ciszy pęka pajęcza nić
I kruszą się jej marzenia
Łzy roztrzaskują się w pył
Choć miało być do widzenia
Jest żegnaj
Fala was zmywa spieniona
Spowija zasłona niezrozumienia
Ciemność wypełnia łona
Miłość gaśnie nieskończona
W spierzchniętych ustach
W pustych dłoniach
Spójrz!
W stronę smutnego morza jej oczu
To ona jest deszczem i falą i wiatrem
W zamieci twych lęków i pragnień zgubiona
Jest słona