Czasem wystarczy, że czegoś zabraknie i wszystko idzie na marne. Pustka w odpowiedzi na oczekiwanie ma moc strącić z piedestału życia w otchłań piekła.
Bo bezczynność często jest gorsza od najbardziej nieporadnego uścisku ramion. Brak działania jest, jak zatrzymany w połowie drogi impuls przewodzący niezwykle ważną wiadomość bezpośrednio z komórek nerwowych. Gdy myśl zastyga na końcu języka. Widziała to niejednokrotnie: słowa zstygłe w pół na nabrzmiałych ustach, ręce zamarłe w połowie gestu czułości, cienie uśmiechów, które nigdy nie pociągnęły kącików ust ku roziskrzonym oczom.
Najgorszy jest bezruch w miłości. Miłość nie znosi bierności. Ona domaga się czynów, gestów, działania, aby gorącą krew dostarczyć do serca. Miłość potrzebuje tętnić w przestrzeni ciała, brzmieć w filharmonii duszy najpiękniejszą symfonią.
Kiedy potraktuje się ją lodowatym oddechem i skuje grubą warstwą lodu nie dając przestrzeni do zaistnienia… umrze. Jeśli się ją wykorzysta, a potem się nią wzgardzi, odepchnie w czeluść obojętności, jak najohydniejsze zło, nie wyciągnie swych ramion ku niebu. Chcąc jedynie patrzeć na jaśniejące oblicze miłości, jak na różę przykrytą grubym kloszem pozornego bezpieczeństwa trzeba się liczyć z tym, że któregoś dnia ujrzy się, jak gaśnie, a jej popioły spadają w obce ręce, by odrodzić się w nich na nowo. Dla innego serca ..