Każda bruzda twojej twarzy
Nasze drogi
Czas się dziwnie nam wydarzył
Ukrył się w tęsknotach
Skórę duszy sparzył
Twoje słowa
Skapują mi na palce
Chwytam je w dłonie
I przykładam do ust
Są gorące
Jak bicie mojego serca
O połamanych skrzydłach
W twoich źrenicach
Mój upadek
Są czarne i zimne
Krzyczą na mnie milcząco
Boję się słońca
Dzieli świat na pół
Horyzont naszego końca
Zostajesz w mroku
Zostawiasz mnie w świetle
Odwracasz się po cichu
Uciekasz do początku
To jedyne co wzbudziło w tobie zachwyt
Płaczę deszczem
Obmywa mi palce
I usta
Smakujące pożegnalnym pocałunkiem
Moje dłonie puste
Nie potrafię wołać
Odchodzisz
Chociaż postanowiłam cię kochać
Moje serce puste miasto
Noc rozdziera je pragnąca
W cieniu moich powiek
Twoje wysuszone słowa
Więc idę w stronę słońca
Szukać tej jedynej chwili
Gdy było mi przy tobie ciepło