Wolność jest niezależnością. Absolutna niezależność byłaby jednak absolutną samotnością. Wolność jest międzyludzka.
Miłość to dzielenie się; pożądanie to gromadzenie. Pożądanie zawsze chce, ale nigdy nie daje, a miłość zna jedynie dawanie i nigdy nie prosi o nic w zamian; jest bezwarunkowym dzieleniem się.
Od kilku dni, głównie wieczorami, próbuje złożyć w całość post o listopadowych refleksjach, ale byłam dzisiaj w lesie, a jak dobrze wiecie tam dzieją się ze mną różne rzeczy. Tym razem myśli opadły na moją głowę wieczorną mgłą, a w pozornej pustce lasu mogłam zostawić własną samotność i wszelkie „osoby towarzyszące”.
Tak, wracałam już o zmroku z ciemnego lasu. Tak, całkowicie sama. Chociaż na początku drogi spotkałam Lunę, która ucieszona moim widokiem obwąchała mnie wylizując mi dłonie, a potem przybiegła pokazać wielkiego patyczaka, który rzuciła jej właścicielka. Nad moim bajorkiem z kolei zaskoczyli mnie motocykliści, którzy ostentacyjnie bawili się gazem, gdy ich wyprzedziłam, a gdy już zrobiło się ciemno zadzwonił przyjaciel (ten od „dobrze, że Cię mam” 🙂 i odprowadził mnie do domu, co sprowadziło okazję do przyjacielskiego flirtu). Wracałam, więc pogrążona w rozmowie, rzucając rozległej przestrzeni nasz wspólny głośny śmiech.
Las jesienią jest pogrążony w ciszy. Obsypany odcieniami szarości i brązu, sprawia wrażenie smutnego, ale nie martwego, jedynie uśpionego. Jeśli przytulisz się do drzew usłyszysz, jak tętni w nich życie. Gdy się zatrzymasz i przymkniesz oczy dotrze do ciebie subtelna, pożegnalna melodia. Kołysanka wiatru przechadzającego się między nagimi gałęziami, spłowiałymi trawami i zastygłymi w ukłonie trzcinami. Poczujesz wilgotny zapach liści otulających ziemię, jakby chciały ją uchronić przed nadchodzącym mrozem. Gdy wsłuchasz się w las usłyszysz ciche pomrukiwanie pogrążonego w głębokim śnie stworzenia.
I jak tu nie poddać się napływającym zewsząd refleksjom? Dziś, z racji święta, przyglądałam się wolności wielowątkowo i wielowymiarowo.
Wolność rozumiana jest, głównie, jako brak zniewolenia i przymusu, możliwość dokonywania własnych wyborów, życia według własnych zasad i zgodnie ze swoją wolą. Starożytni uważali ją jako dobro, w którym człowiek chce i w pełni świadomie decyduje się uczestniczyć. Kant rozważał ją w sensie kosmologicznym i moralnym, Hegel rozróżnił wolność od i wolność do (negatywa i pozytywna), a Nitzche uważał, że wraz z siłą twórczą wolność jest dana jedynie kategorii nadczłowieka. Bez względu na jej postrzeganie, w każdej filozofii stanowi fundament bycia człowiekiem.
Czy zatem powinno się pod jej sztandarem gardzić człowiekiem?
Jeszcze nie tak dawno oddawano życie, walcząc o suwerenność i niepodległość własnego narodu, o bezpieczeństwo i godność słabszych, o ojczyznę, historię i lepszą rzeczywistość dla przyszłych pokoleń. Dzisiaj niejednokrotnie krzycząc o wolności krzywdzi się ludzi, stawiając w centrum umiłowanie własnego ego. Myli się ją z indywidualizmem, a w jej imię głosi się nienawiść, znieważa symbole, wypisuje wulgaryzmy na ulicach czy narusza sacrum.
Jestem wolny więc mogę robić co chcę. Na pewno? A zatem wolność czy raczej samowolka?
Krzyczy się o wolności, podczas, gdy serce zniewalają wstyd, nienawiść, gniew, pogarda… Gdzie w tym wszystkim miejsce na szacunek?
Szacunek do drugiego człowieka, wynikający z miłości do bliźniego. Wiem wiem, brzmi patetycznie, ale abstrahując od przekonań, wyznania, polityki, seksualności czy filozofii szacunek jest wartością ponadczasową, uniwersum współczesności. Miłość zaś, jako najsilniejsze uczucie (nawet nienawiść to jedynie brak miłości lub też miłość zdradzona, niezwykle mocno zraniona) nie daje się zaszufladkować w żadną z wyżej wymienionych kategorii i należy się każdemu. Tak, każdy zasługuje na bycie kochanym (to moja osobista filozofia). Co więcej, gdybyśmy skupili się na tym, aby kochać, nie mielibyśmy problemów z brakiem szacunku, pogardą, upokarzaniem czy dyskryminacją. W ogóle wiele problemów znalazłoby nagle świetne rozwiązanie.
Miłość bowiem, stanowi remedium na wszelkie zło (teraz wychodzę na hipiskę, pieprzyć to! Peace and love! :))) Naprawdę w to wierzę i tego się trzymam, w takim duchu wychowuję swoje dzieci i taką pragnę umrzeć, nawet jeśli będzie to śmierć z dala od ludzi. Chcę stąd odejść ze świadomością, że nigdy nikim nie wzgardziłam, nie odmówiłam pomocy, nie skrzywdziłam świadomie i z premedytacją (a jeśli nieświadomie to przeprosiłam), wybaczyłam to, co złe. Że nie opuściłam nikogo bez podjęcia próby miłości (Make love, not war!:). Jeśli zaś zostawię za sobą dobro, i oby tylko, będę najszczęśliwszą wilczycą, jaka kiedykolwiek biegała po polskich lasach. To tak, jakbym odeszła mając za plecami najpiękniejszy ogród, jaki kiedykolwiek istniał na ziemi. Taki, do którego chce wejść każdy, aby odpocząć, naładować akumulatory, ogrzać zziębnięte serce..
W świecie, w którym przyszło nam żyć, jedyną prawdziwą wolność zdaje się stanowić wybór między tym, czy będziemy dobrzy czy źli. Czy obdarzymy szacunkiem drugiego człowieka, bo na to zasługuje, bo to jeden z głównych wymiarów człowieczeństwa, czy nim wzgardzimy, uznając siebie za centrum wszystkiego, a środki do celu jaki obraliśmy za dobre, o ile skuteczne.
Czy świat nie byłby mniej mrocznym i brutalnym miejscem, gdyby ludzie szanowali się i respektowali nawzajem, bez względu na przekonania?
Każdą wojnę, począwszy od tych naszych osobistych, powinny kończyć rozsądne negocjacje, dialog wyrastający z wzajemnego szacunku.
Wiem, to trudne. Cholera! Czasem wręcz wydaje się niemożliwie, ale nic, co piękne i wartościowe nie przychodzi za pstryknięciem palcami.
Miłość nigdy nie jest łatwa.
A Ty co wybierzesz? Co jest twoją wolnością?
Ja w tym lesie pogrążonym w ciszy i półmroku, przytulona do drzewa, wsłuchana w pochrapywanie otaczającej przyrody, otoczona chłodną mgłą i zapachem wilgotnej ściółki leśnej czułam, że mam wolne serce, bo jeszcze zdolne kochać. I chociaż ta miłość jest często trudna oraz bolesna, czasem niechciana rani moją mocno osłabioną pikawę, czyni ją również niezwykle żywą. Zdolność kochania zaś, nawet tych, którzy nie potrafią tego docenić, pomaga wyjść poza ramy lustra i ujrzeć kogoś więcej nic własne odbicie.
Pomaga zostawić egoizm daleko w tyle i poczuć coś głębokiego i do bólu prawdziwego.
Pomaga wrócić z nawoływującego lasu, gotowego mocno chwycić w ciepłe objęcia, i żyć dalej.
Ale niech Was nie zmyli ton mojej wypowiedzi. Potrafię pokazać pazury, oj bardzo, głównie w obronie tego, co kocham i szacunku właśnie. Po prostu robię to, gdy muszę.
Bądźcie wolni i rozsądnie z wolności korzystajcie. Szanujcie i kochajcie.
Wiwat Niepodległość! Wiwat wszystkim Bohaterom Polski, którzy polegli broniąc naszej wolności!
Oczywiście kilka zdjęć i utwór. Oby każdy z Was miał dom, do którego chce wracać. Do ojczyzny, do miasta, do czterech kątów wypełnionych miłością, do ciepłych, bezpiecznych ramion… Tam, gdzie możecie być sobą!
Adieu!