wilczyca wilczyca
wrz
11
2021

Dobrzy ludzie

Dobrzy ludzie, są jak światła na ciemnej drodze życia. Jakby ich dusze rzucały poświatę na usianą przeszkodami i myśliwskimi wnykami ścieżkę prowadzącą przez mroczny bór życia.

Wiedziała o tym od zawsze, tak samo, jak miała świadomość istnienia mrocznych istot, wampirów, żywiących się wewnętrznym blaskiem. Wysysają z ludzkich dusz dobro i wrażliwość nie po to, aby je w sobie pomnażać, ale aby się nim pożywić, z radością czy wręcz nieludzką obojętnoscią zostawiając swoje ofiary wydrążone i wysuszone, jak drzewo bez życiodajnych soków. Skorupę, w której pustce hula lodowaty wiatr.

Sama wielokrotnie stawała się taką skorupą. Pozornie niezmieniona połowka kryła w sobie ból istnienia wynikający z nagłej próżni uczuć. Jakby ktoś zacisnął szponiastą dłoń na jej sercu i wycisnął z niego życie.

I chociaż umysł krzyczał rozpaczliwie, aby nie pozwalała na to, aby zarzuciła światło, ukryła je pod czarnym kloszem, zamknęła za mosiężnymi drzwiami okuwajac się w grubą zbroję obojętności, jej serce było jak ptak. Jak jaskółka, która jest ciągle w locie mimo wiatrów, huraganów i drapieżników. Która atakuje zagrożenie, a nie przed nim ucieka. Szybuje w przestrzeni, wierna swoim wyborom i zawsze wracająca do tych, których kocha. Do domu…

Jej dusza mieściła w sobie wszystko i pragnęła więcej. Czerpała ze świata, ale chciała też mu coś dać z siebie. Zostawić za sobą uśmiech, sens, światło, dobro..

Może była naiwna..

Ale dziękowała za każdego człowieka, który jaśniał na jej drodze. Przyjaciele, bliscy, czasem niezbyt znani ludzie, którzy odważyli się podzielić z nią uśmiechem, wyciągnęli dłoń, gdy spadała w dół, pociągnęli za rękaw, aby uchronić ją od pułapki albo pomogali wyplątać się z sideł zła i smutku, w które wpadła.

Miała mnóstwo szczęścia do dobrych ludzi otaczających ją miłością, na którą nie zasłużyła.

Była kochana. I to właśnie ta miłość stanowiła jej światło, napełniała serce życiodajnymi sokami, które płynęły w jej tętnicach użyźniając gałęzie ciała.

Światło w ciemności. Dzięki temu jeszcze żyła. Dzięki miłości nie zapadła się w sobie, schowana za grubą warstwą murów. Ta świadomość pozwalała jej się odnaleźć w najmroczniejszym labiryncie codzienności.

Ktoś ją ciągle kochał. Komuś wciąż na niej zależało.

Nie mogła być zatem całkowicie zła..