wilczyca wilczyca
cze
10
2023

Drzwi do życia tkwią w byciu bezstronnym, w umiejętności widzenia wszystkiego takim jakie jest

Idź równiutko idź
Tam mówią będzie raj
Gdy zostaniesz tu
Na zawsze będziesz sam

Nikt nie lubi samotności. Ja tylko nie próbuję się z nikim na siłę zaprzyjaźniać. To prowadzi do rozczarowań.

Dzień dobry wieczór!

Nie wiem jak powitać Was o tej wczesnej porze nocy. Ani dzień dobry, ani dobry wieczór. Jak powinno brzmieć powitanie ludzi, którzy nocą nie śpią? Bo zmagają się z demonami, bo męczy ich ogromny ból albo cierpią tak bardzo, że nie mogą spać? Jak powitać tych, którzy boją się, co przyniesie noc? Albo tych przepełnionych szczęściem po uszy, którzy nie są w stanie skończyć przynoszącego podniecenie i radości dnia krótkim zamknięciem powiek?

A zatem Kochani witam Was serdecznie w tę ciemną noc.

Zastanawiacie się pewnie do której grupy należę i dlaczego nie było mnie tu tak długo? Jak to w życiu jedno wynika z drugiego.

Wydaje się, że moja ciemna noc powoli dobiega końca. Trochę obawiam się mówić to na głos, ale wypłynęłam na powierzchnię, chociaż dość poturbowana. Taki zardzewiały wrak statku, który kiedyś robił za Titanica. Dotarłam na szczyt, na który wdrapywałam się ostatnie tygodnie, tylko po to, żeby nie pozostać w ciemnym i zimnym dole i znowu poczuć, że jestem warta życia, że świat jest warty, abym jeszcze na nim pobuszowała. Że tego chce. Zatem jestem z Wami i dla Was znowu.

Na pewno to znacie. Pustkę dobijającą się do drzwi Waszych serc, gdy jesteście w dołku. Rozrywającą tkanki samotność, gdy całe Wasze istnienie pulsuje pragnieniem wtulenia się w czyjeś bezpieczne, kochające ramiona. Życie bywa niezwykle trudne.. Czasem nasze istnienie jest mroczną, zimną drogą naszpikowaną rozżarzonymi węglami zawodu, rozgoryczenia, zmęczenia, gniewu i wszelkich innych kłujących emocji.. Ale… Nieważne jak jest źle, tam za zakrętem może być lepiej. Ba! Może być pięknie i szczęśliwie, a na pewno pełniej. Każde negatywne doświadczenie może czegoś nauczyć: pokazać, kto jest prawdziwym przyjacielem, kocha szczerze i całym sercem, a kto raczej wyciąga do nas dłoń, aby coś na nią dostać. Nauczyć miłości do siebie, szacunku, wdzięczności za kolejny dzień istnienia, udowodnić, że życie jest warte przeżycia, a Ty jesteś warta/y szczęścia. Złoto hartuje się w ogniu, a w trudnych doświadczeniach rozbłyskują wartościowe rzeczy.

Maj jest dla mnie najpiękniejszym miesiącem w roku. Uwielbiam obserwować, jak pod jego tchnieniem świat rodzi się na nowo. Niczym feniks wstaje z zimowych popiołów rozpościera skrzydła i płonie życiem. Wybucha soczystą zielenią trawy i rozwiniętych liści, pachnie bzami i konwaliami, brzmi radosnym śpiewem ptaków, szumem wiatru między gałęziami drzew, wiosennym deszczem i wilgotną ziemią…

Maj to przedsionek Raju.

Mój maj był soczysty na zewnątrz i ciemny w środku. Trochę jak zgniły owoc.. Przetrwałam go w marazmie, walcząc niemal o każdy ruch, wpatrując się w lustro wody przerywane kroplami krwi sączącymi się z serca w przeraźliwym chłodzie samotności. Dlatego bardzo długo mnie nie było. Dlatego przychodzę do Was w czerwcu. Wracam do istnienia w świecie.

Moje starsze dziecię powiedziało mi ostatnio: „Mamo przecież Ty nie płaczesz! Jesteś taka dzielna!”. Pomyślałam cholera! No jestem dzielna, ale przecież płaczę. Taki Bałtyk mógłby w całości składać się z wylanych przeze mnie łez! Dlaczego więc niektórzy oczekują ode mnie, że będę ten Bałtyk wiecznie trzymać w sobie? Może czas zmienić formę niektórych znajomości

Kochać, jak to łatwo powiedzieć.”

Mam wrażenie, że w naszym świecie nadużywa się miłości. Niektórzy wypowiadają te słowa, jakby to było zwykłe „cześć”. Nie deklaracja, nie świadome, dojrzałe wyznanie, że chce się tę drugą osobę w całości i na zawsze, ale zwykłe „dzień dobry” którym częstuje się każdego człowieka (moja latorośl ze swoim rozbrajającym uśmiechem potrafi powiedzieć je przypadkowej osobie i myślę, że więcej w tym szczerości niż w niejednym „kocham cię” u dorosłego). Czy można mówić, że się kocha, a potem odwracać twarz od ciemności? Jak można chcieć kogoś w całości, a potem tę niewygodną część odrzucać, jakby się sortowało śmieci? Co z tego, że ktoś patrzy Ci w oczy wyznając miłość, gdy odwraca je w drugą stronę, na drugą osobę, na siebie samego, gdy Ty wijesz się w konwulsjach bólu? Czy jeszcze potrafimy prawdziwie kochać?…

Czasem mam ochotę potrząsnąć niektórymi ludźmi, aby ogarnęli się i świat, który próbują wokół siebie stworzyć. Wielu z nas jest autystami miłości.

Zawsze gdzieś czeka ktoś!

Jednym z najgorszych stanów, jest samotność wśród ludzi. Znacie to prawda? Niemal każdy człowiek doświadczył tego stanu, chociaż raz w życiu. Gdy nagle wpadasz w pułapkę ciemności i okazuje się, że nie ma na górze nikogo, kto zechciałby Ci pomóc, a gdy z trudem wspinasz się i wychodzisz na powierzchnię świat nie chce Cię przyjąć takim brudnym, sponiewieranym, zmęczonym. Dopóki nie zmyjesz z siebie brudu rozpaczy, smutku i bezsilności wszystkie twarze wokół są odwrócone, a żadne ramiona nie chcą Cię w siebie przyjąć, mimo, że niczym żebrak wyciągasz w ich stronę drżące ręce. A Ci wszyscy ludzie, jeszcze niedawno deklarowali Ci miłość, dozgonną i stałą, niczym skała. Obiecywali troskę, pomoc, bycie obok w każdym momencie. Zapomnieli, że w tej umowie drobnym druczkiem napisane jest, że nie dotyczy to momentów, gdy Tobie będzie źle, gdy nie będziesz w stanie dać nic w zamian poza swoją miłością i koszem gorzkich łez oraz nieogarnionego bólu zżerającego Cię od środka. Zapomnieli?

Może tak, może inaczej. Najważniejsze, że zawsze jest nadzieja!!! Tak nie musi być. Możesz to zmienić. Czasem jest tak, że otaczamy się nie tymi ludźmi co trzeba. Przyzwyczajamy, że można nas eksploatować, ale nie potrzebujemy niczego w zamian. Człowiek jest przedziwną istotą, która chce kochać i być kochana, ale gdy przychodzą trudności, przeciwności, momenty niekomfortowe może im sprostać, mężnie i czule stanąć u Twojego boku, wyciągnąć dłoń i pomóc Ci wejść na górę, ale może też spieprzyć w ciemny kąt milczenia, własnego komfortu oraz bezpieczeństwa i czekać, niczym wilk, aż znowu będziesz sobą i będzie się mógł Tobą pożywić. Dawanie to trudna sprawa, miłość nie jest łatwa. Nie każdy jest na nią gotowy i dojrzały. Czasem trzeba więc odpuścić… Aby nie być samotnym w ciemności.

Drzwi do życia są w byciu bezstronnym, w umiejętności widzenia wszystkiego takim jakie jest.

Ostatnio słuchałam wypowiedzi hinduskiego jogina Sandhguru, który mówił, że jeśli kogoś kochamy, będziemy wyolbrzymiać wszystko, co go dotyczy. Wyolbrzymiamy dobre rzeczy na jego temat. A gdy kogoś nienawidzimy wyolbrzymiamy złe rzeczy na temat tej osoby. Tracimy rozsądek w obu sytuacjach. Jest to bardzo zgodne z tym, co tu często przemycam. Chcemy kochać, chcemy widzieć w ludziach samo dobro, ale też jako ludzie, chcemy być w czyichś oczach idealni, dobrzy. Chcemy, aby nas kochano. I może złotym środkiem jest rada Sandhguru, aby być po prostu miłym. Nie miłym, bo ktoś jest dla nas miły, bo wtedy, gdy ten ktoś będzie miał zły dzień, będzie w rozpaczy, łzach, przerażającym nas smutku czy gniewie, my odpowiemy z wzajemnością. A zatem obrazimy się, wyzwiemy albo odwrócimy twarz czekając, aż nasz przyjaciel, bliski, miłość naszego życia, znowu będzie sobą (jakby pokazując własne emocje tym sobą przestawał być). Może zatem powinniśmy być po prostu mili, sami z siebie, bo chcemy, bo tacy jesteśmy. A wtedy romans gwarantowany!

Na koniec ważna myśl podsumowująca. Co Cię nie zabiję, to Cię wzmocni. Wiem, że brzmi jak największy banał świata, ale po raz kolejny przekonałam się, ile jest w tym prawdy. Często to sobie powtarzam, np. w piątek powtarzałam to sobie wychodząc ze szpitala. Czasem banały mają w rdzeniu kwintesencję sensu. Zatem, gdy będziesz w gęstej ciemności, samotna/y, nie widząc żadnego światła pamiętaj dwie rzeczy proszę. Na pewno na świecie jest ktoś, komu tak naprawdę na Tobie zależy. Musisz tylko pozwolić odejść tym, z odwróconą twarzą, gdy jesteś w potrzebie, a uśmiechniętymi ustami zapewniającymi o miłości i oddaniu oraz mocno ściskającymi Twoje palce dłońmi, gdy oni potrzebują Ciebie.

Druga rzecz: choćbyś widział/a wokół jedynie samotność, ciemność i bezsens, a w Twoim sercu pulsował bezkresny ból, niczym złośliwy nowotwór niosący tylko śmierć. Choćby Twoja dusza pękała na milion ostrych kawałków, a z oczu lały się kolejne palące łzy. I choćbyś wpadł w odrętwienie, bezsilność i mrok pamiętaj! Zawsze możesz prosić o pomoc. Jestem tu również dla Ciebie! Pamiętaj, że jeśli nie pozwolisz, aby to Cię zniszczyło, aby zabrało Ci ostatni oddech, chęć do życia, jeśli przetrwasz, to wstaniesz silniejszy/a. Mówię serio i w pełni świadomie. Z własnego wielorazowego doświadczenia. Jeśli przebrnie się przez cuchnące bagno, które próbuje wciągnąć w głębie, pod gęstą, lepką, śmierdzącą powierzchnię wprost w ramiona diabła, wyjdzie się z niego silniejszym, bogatszym o doświadczenie, dojrzalszym i pewniejszym, kto jest naprawdę obok. Na dobre i na te gorsze.

Kończę. Mam nadzieję, że ten wpis nie jest zbyt chaotyczny. Tworzę go już kilka dni na wieczornym wydechu. Zostawiam Wam kilka pięknych i jasnych zdjęć (sprzeczności nadal są składową częścią Pazura). Na koniec maja dotknęłam stopami dna (brzmi dwuznacznie co?) jeziora Sedraneckiego i wypłynęłam! Istne katharsis, przeistoczenie, wejście na wyższy lewel świadomości życia w tym niejednokrotnie egoistycznym, zimnym i ciemnym świecie. Oglądajcie i podziwiajcie ile w tym świecie jest również piękna!

I trzymajcie za mnie kciuki. Życzliwe, czułe myśli pomogą mi sprostać kolejnym małym i dużym wyzwaniom, a od dzisiaj przez kolejny tydzień będę stawiać im czoła sama z moimi małymi wilczkami po obu stronach!

Dobrego życia Kochani!

Adieu!