wilczyca wilczyca
lis
16
2021

Dwie komory duszy

Kobieta leżąca wśród lawy wypływającej z wulkanu.

Bywały dni, gdy było w niej tyle miłości i wdzięczności, jakby miała lada moment wybuchnąć gwałtowną erupcją pozytywnych emocji, spływającą wrzącą lawą po zboczach jej duszy. Jednak to nigdy nie wystarczało, by zmienić jej mikroświat na stałe. Po każdej erupcji zaś pozostawał głęboki, pusty krater, jakby czarna dziura świata wysysała wszystko do dna, nie dając nic w zamian. W wypalonym jestestwie osadzał się smutek i niemoc. I znowu potrzebowała chwili, aby zebrać w sobie to, co dobre.

Jej serce było naczyniem: jedna komora magazynowała to, co dobre, druga, to co złe. Ich zawartość nigdy się nie miesza, a jednak w jakiś dziwny sposób współegzystują. Nie ma bowiem światła bez ciemności, dobra bez zła, radości bez smutku. Zbierają codzienne deszcze doświadczeń, a gdy się przepełnią coś musi je opróżnić inaczej utopiłaby się w żalu albo przedawkowała radość. Jakby to małe zwierzątko pulsujące w jej piersi nigdy nie należało jedynie do niej…

Czasem miała wrażenie, że lada moment jej serce zwyczajnie się zatrzyma, ale potem przypomina sobie, że jest stwardniałe od blizn, którymi pokrył je świat i ludzie, czyhający na resztki zachowanego w nim światła. I chociaż wampirów gotowych wyssać to, co w nim dobre pozostawiając tylko mrok, jest wciąż wielu trzyma się resztką sił ukrywając prawdziwą siebie przed światem, odsłaniając nieco jedynie tym, którym naprawdę ufa. Zyskać jej zaufanie jest niezwykle trudno, jednak gdy się tego dokona można szczycić się zdobyciem najbardziej niebezpiecznej góry świata, ze szczytu której widać prawdziwe piękno. Kiedy otworzy przed kimś serce odda mu to, co w nim ciemne, jednocześnie zalewając falą miłości i wierności, które kryją się w jego jasnej komorze.

Można ją za to kochać albo nienawidzić. I mimo twardej zbroi przykrych doświadczeń i rozczarowań, wciąż są ludzie, którym udaje się wykorzystać jej zaangażowanie, wiarę w lepsze jutro oraz fakt, że jeśli jej na kimś zależy to całą sobą, z ryzykiem kolejnej blizny, która tym razem może być tą ostatnią.


Była za to na siebie wściekła. Za to, że świat gardzi takimi, jak ona. Za to, że jedni nazywali ją wyjątkową, inni pieprznięta, ona zaś uważała siebie za nietrafiony wynik stworzenia. Jakby w procesie twórczym poszło coś nie tak lub ktoś przez pomyłkę wrzucił ją w świat, do którego zupełnie nie pasowała. Może pomylono epoki, a może w jej kruchą powłokę wrzucono nieodpowiednią duszę.

Może pisana jest jej samotność do końca życia..