wilczyca wilczyca
cze
13
2023

Dzikie serce, dzika dusza

Jej serce miało skrzydła dzikiego ptaka, którego nikomu jeszcze nie udało się oswoić. Wiatr wtulał ją w ramiona szepcząc czułe słowa oddania. Letni deszcz zmywał z niej gorzki smutek oraz pył samotności osadzający się w kącikach zmęczonych oczu. Ziemia brzemienna istnieniem karmiła się jej łzami wydając na świat błękitne chabry. Z jej krwi rodziły się maki kruche i piękne jej prawdziwą miłością. Dzieliła się chętnie otwierając przed nią nabrzmiałe żyły. W jej skroniach pulsował strach świadomości mijającego czasu. Tańczyła w jego rytm taniec życia spijając z kołyszących się źdźbeł trawy poranną rosę jasnej chwili. Żywiła się nadzieją płonącą nad horyzontem soczystą pomarańczą.

Nadchodzi nowe. Dziś będzie inaczej. Będzie spokojniej, radośniej, pełniej.. Wczoraj zostało za nią, po drugiej stronie horyzontu, a wraz z nim kolejna porcja tęsknoty, końca, zawodu.. Wczoraj zabrało ze sobą część bólu i niespełnionej teraźniejszości. Dziś jest bliżej nieba. Przeistoczenia serca, wymiany skrzydeł, natchnienia duszy. Dziś może przynieść spotkanie miłości.

Jej dusza miała wilcze oczy i ostre pazury. Zadziorne myśli kierowała ku wygłodniałej ciemności z apetytem oblizującej martwe usta. Wyciągała ku niej gadzią skórę. Wiła się u jej stóp obiecując lepszą przyszłość. Jej dusza dawała schronienie żywiołom przenikającym się w akcie miłosnego uniesienia. Wynikały z niej zdaniami i obrazami dając światu wszystko co dobre i wartościowe. I tajemnicze, a czasem niebezpiecznie pociągające. Była naczyniem skrajności. Ciemność walczyła w niej z jasnością. Miłość z nienawiścią. Obecność z opuszczeniem. Życie ze śmiercią.
Coraz częściej uciekała w leśną przestrzeń..

Szybowała bez opamiętania w zmieniającym się powietrzu, biegła między wiernymi drzewami, które nie wiedziały, co znaczy zadać komuś ból. Jej myśli były wolne od kłamstwa i obłudy, odległe od zawiści i nienawiści. Przepełniona oddaniem spoglądała na tych, których głowy pulsowały bólem od wysokich dźwięków dysonansu.

Ludzie ją interesowali, przyglądała im się, gdy nie widzieli, że patrzy. Czasem miała ochotę dotknąć, wyśpiewać, wyszeptać… Ale jak mogła zaufać komuś, kto poluje na dzikie zwierzęta, trzyma ptaki w klatkach, przywiązuje psy do drzew czy rani, kogoś, kogo jak twierdzi kocha?

Jej serce miało skrzydła dzikiego ptaka, którego nikt nie zdołał oswoić. Jej dusza była wilkiem gotowym zginąć w obronie bliskich. Była człowiekiem, chociaż czasem tak bardzo pragnęła, by móc przestać nim być i wtopić się w leśną przestrzeń…