wilczyca wilczyca
lip
25
2021

Dzisiaj to wszystko, co mam

Nie chcę twojego wczoraj,
I nigdy nie oczekiwałbym twojego jutra.
Ale jeśli mogę mieć dziś, pokażę ci, jak smakuje miłość.
I może, tylko może, wtedy zapomnimy o wszystkich naszych smutkach.

Jutra może nie być. Jest dziś. I to dziś jest nasze. Więc go nie zmarnujmy.

Udało się. Dojechałam bezpiecznie, chociaż, jak to na drogach bywało groźnie, a ja po 2 godzinach wysiadłam zza kierownicy cała obolała i od razu ruszyłam na spacer w Puszczę. Zdaje się, że delikatnie narzekałam na komary na Mazurach prawda? Odwołuję to! O ile na Mazurach komarów i krwiożerczych much jest sporo, o tyle do Puszczy Knyszyńskiej zjechało się całe robactwo z wszystkich stron Polski. Wakacje sobie tu cholera urządziły. Dawno nie pędziłam na spacerze tak szybko.

Dla bezpieczeństwa, niemal dobiegłam do torów kolejowych i już ich środkiem kontynuowałam swoją wędrówkę. Mówiłam Wam, że mam w sobie coś z totalnego szaleńca? Szłam środkiem torów w jednej ręce trzymając kubek kawy w drugiej pląsającą na wietrze spódnicę i słuchałam szelestów otaczających mnie lasów. Wspominałam moją poprzednią obecność w Puszczy. Wdarłam się w nią w listopadzie w towarzystwie jesiennego deszczu i piosenek Kaliny Jędrusik w wykonaniu Jesiennych Dziewczyn. Pamiętam lekką mżawkę, przygasające kolory jesieni, mokry mech wokół i ciszę, która wdzierała się do mojego wnętrza, jakby dawno nikt nie chciał jej słuchać. Pamiętam jak tuliłam się do drzew, a w mglisty wieczór mojego przyjazu, biegałam po Puszczy kilka kilometrów, po czym zboczyłam na myśliwską polanę i przysiadłam w ambonie obserwując otoczenie w poszukiwaniu żubra, wilka albo chociaż sarny. Ale las zdawał się pogrążony w zasłużonym śnie, a mgła otulała moje zgrzane biegiem ciało przyprawiając je o gęsią skórkę i dreszcze. A emocje? Zupełnie inne niż te, z którymi przybyłam tu teraz. I doświadczeń więcej i radości i smutków więcej…

Teraz siedząc na torach czułam ciepło zachodzącego słońca, zapach rozgrzanej żywicy i ciężar na piersi, który wciąż nie chce zostawić mnie w spokoju. Zresztą już kolejnego dnia wróciły do mnie również nierozwiązane sprawy urzędowe. I weź tu człowieku odpocznij. „Była żona i podatki znajdą Cię wszędzie”.

No dobrze, ale nie o tym. O Puszczy. Chciałabym, abyście poczuli ze mną ten powiew lasu, przestrzeni (komarów;P), dzikich ptaków i słońca przedzierającego się przez konary drzew. Mam tu też całe stado wygłodniałych głaskania i pieszczot maltańczyków, zwłaszcza szczeniaki, chodzące maskotki, pchają mi się na kolana. Chociaż jeden stary podrywacz również potrafi z zaskoczenia wpakować mi się na kolana i od razu pcha się po buziaka. Złodziej i podrywacz.

Pogoda była niemal idealna, upały odpuściły do soboty, wiał chłodniejszy wiatr, a delikatniejsze słońce nieco subtelniej próbowało dostać się do mojej i tak nadzwyczaj opalonej w tym roku skóry. Mam tu świetne towarzyszki do rozmów, siedzimy sącząc różne napoje i plotkując, co najmniej do północy. I do spacerów – zrobiłyśmy w piątek, wraz z Damą i Szani 7 km dość szybkiego marszu. I oczywiście maliny, po które zapuściłam się już z rodziną ponad 4 km w głąb lasu. I nawet noc, mimo, że jak zwykle niemal nieprzespana, smakuje tu dobrze.

A wiecie co mnie budzi skoro świt dla odmiany? Pianie koguta! W ciągu dnia słychać tu szczekanie psów, gdakanie kur, kwilenie piskląt, meczenie kuz i beczenie owiec, a jak się dobrze wsłuchać słychać też gęsi, kaczki i charakterystyczny krzyk pawia roznoszący się echem po okolicy. Gdybym miała jeszcze jedną wolną noc posiedziałabym na tarasie albo zagłębiła się w las na spacer nasłuchując odgłosów nocy, ale niestety zabrakło mi czasu. Jak zwykle w takich chwilach skurczył się niepostreżenie do maleńkich rozmiarów. Cóż pewne jest to, że jeszcze tu wrócę, chociaż nieprędko…

A zatem Puszcza na spacery, obcowanie z naturą, odpoczynek (tylko naprawdę uzbrójcie się w coś mocnego na różnorodne owady), zaczerpnięcie oddechu głęboko w płuca.. Jeśli zaś jesteście spragnieni towarzystwa polecam spacer po Rynku w Białymstoku. Ja spotkałam się tu z przyjaciółką, z którą z różnymi przebojami, jak to w prawdziwej, szczerej relacji bywa, znamy się od liceum. A w sobotę dopinając, mam nadzieję przynajmniej na jakiś czas, urzędowe sprawy, wyciągnęłam rodzinę, która dojechała do mnie na weekend, na spotkanie ze znajomymi i na Podlaską Oktawę Kultur 2021. Bardzo ciekawe wydarzenie, zróżnicowane zespoły od typowo regionalnych, przez „bieszczadzkie anioły”, aż do Orkiestry Sentymentalnej. Naprawdę mi się podobało, zwłaszcza Tołhaje z Bieszczad (załączam kilka zdjęć i video, spójrzcie na tego pięknego wilka!) – coś wspaniałego. Gitarzysta i perkusista po prostu wymiatają, a lira korbowa nadaje prezentowanej muzyce niepowtarzalności.

Wiecie, że Tołhaje skomponowali utwór Wataha, do znanego serialu o tej nazwie? Jeśli ktoś z Was go nie widział polecam! Bieszczady, wilki, również te w ludzkiej skórze, zagadka kryminalna etc. Sama mam ochotę obejrzeć go jeszcze raz.

Na niedzielne przedpołudnie polecam Białostockie planty. Każde dziecko znajdzie tu coś dla siebie, a jak dobrze się zorganizujecie, to i osłabiona mama będzie mogła chwilę odetchnąć przed dalszymi zmaganiami z codziennością, w cieniu lip albo przy fontannach, wystawiając się na orzeźwiające kropelki wody osadzające się na skórze.

Jak widać potrafię się również integrować z ludźmi, nie tylko z drzewami i leśnymi duchami:) Oczywiście miałam odpocząć, ale Ewy chyba tak nie potrafią i wracam w objęcia upału oraz czekających na mnie obowiązków totalnie zmęczona, chociaż naprawdę zadowolona i usatysfakcjonowana.

W niedzielę powrót na Mazury, tym razem w towarzystwie dziecka, więc podróż może być jeszcze cięższa, ale damy radę. A przed nami comiesięczny babski tydzień:)

Na koniec chcę Wam polecić film „Zanim odejdę”. Trochę sztampowy, z typowo amerykańską otoczką, ale z dobrym przesłaniem. Nastolatka przeżywa coś jak dzień świstaka. Budzi się w tym samym dniu ze świadomością, że wraz z nadejściem nocy umrze, aby obudzić się znowu. Z początku miota się, jak ptak złapany w sidła, buntuje, gniewa, aż dochodzi do wniosku, że jeżeli ma przeżywać w nieskończoność ten sam dzień, musi go spędzić wyjątkowo. I tak robi. Przebacza, kocha, dostrzega, to czego nie widziała wcześniej. W końcu odrzuca wszelkie maski, całą skorupę osoby, którą nie jest i staje się sobą. Przeżywa swój ostatni dzień najlepiej, jak potrafi.

Jak często zachowujemy się podobnie? Tracimy energię i czas na bezsensowne kłótnie, zrywamy ważne dla nas relacje, bo coś komuś się nie spodobało, strzelamy słowami, jak z karabinu raniąc tych, których kochamy… Gniewamy się, złościmy, oszukujemy samych siebie. Próbujemy być kimś, kim nie jesteśmy, bo to się opłaca, bo dzięki temu będziemy lubiani albo osiągniemy konkretne cele. Tylko czy cokolwiek jest tego warte? Czy zależy nam na sztucznym związku, z kimś komu nie odpowiada, to, jacy jesteśmy (nie mówię tu o pracowaniu nad swoimi wadami i niedoskonałościami, bo to zawsze będzie jedna z rzeczy, które popieram całym sercem i w zgodzie z którymi sama próbuję żyć)? Czy potrafimy karmić się pustymi słowami, najmilszymi z najmilszych, jeśli nie stoi za nimi nic prawdziwego? Czy naprawdę warto upierać się dla samej racji i pielęgnować rany, jak uschłe kwiaty w kolorowym ogrodzie?

Stań się tym, kim jesteś.

Życzę Wam byście żyli tak, jakby dzisiejszy dzień był ostatnim Waszego życia (bo skąd wiecie, że nie jest?). Wyrzućcie daleko za siebie niepotrzebne złośliwości, przebaczcie krzywdy, zapomnijcie o fochach, rozwiążcie zadawnione sprawy i wyleczcie przyschnięte rany. Kochajcie całym sercem i niech nie ma w nim miejsca na gniew. Wystawcie twarz na słońce, tańczcie w deszczu, mówcie kocham tym, których kochacie. Wsiądźcie w auto i zapukajcie do drzwi serca tych, których dawno nie odwiedzaliście, albo z którym się kiedyś o coś pokłóciliście. Uratujcie swoje relacje, póki jest co ratować. Uratujcie prawdziwych siebie. Bądźcie sobą nie zapominając o dobru drugiego człowieka.

Po prostu żyjcie i kochajcie prawdziwie. Całym sercem, a nie pustymi słowami. Dzisiaj, teraz, a nie jutro, bo jutro może nas nie obudzić.

Na koniec oczywiście coś do posłuchania. Miejcie obok siebie, kogoś w tym dziwnym świecie, kto Was obudzi. I żyjcie w pełni, bo za chwilę niczego nie będzie!

Adieu!