wilczyca wilczyca
paź
16
2009

Gdy budzi się nowy dzień

Dzisiaj nie potrafię zrozumieć siebie. Nie umiem nawet oddzielić jawy od snu. Nie rozumiem bólu, który rozdziera mnie od środka.  Każdy kolejny dzień przynosi chwile samotności wypełnione niepojętym cierpieniem.

A może zwyczajnie nie chcę zrozumieć?  Boję się głośno przyznać, że nie jestem tak silna, jaką mnie wszyscy widzą. Jaką staram widzieć się sama. Może powinnam czasem przyznać, że tym razem nie wygram w pojedynkę…
Milczę, bo milczenie w takich momentach najlepiej mi wychodzi. Płaczę, gdy świat pogrąży się we śnie, bez świadków, bez gotowych współczuć samarytan. Skarżę się bezgłośnie do świata, że jest taki obojętny na marny los człowieczy. Ciszą zabijam hałas miażdżonych nadziei, chrzęst rozpadającego się na drobne kawałki serca.

W głowie plączą się myśli, z których najważniejsza woła pytaniem bez odpowiedzi. „Dlaczego?”  Dlaczego Cię tu nie ma? Dlaczego nie niczego nie dostrzegasz? Żyjąc w swoim tak często złudnie cudownym świecie  nie zdajesz sobie sprawy z tego jak bardzo Cię potrzebuję? Dlaczego nie wykorzystasz swojej inteligencji i nie przejrzysz na oczy? Dlaczego jesteś tak zimny i nieczuły? I dlaczego ja z pośród tylu wspaniałych ludzi musiałam wybrać właśnie ciebie?

Aniele Boży Stróżu mój Ty zawsze przy mnie stój, rano, wieczór, we dnie i w nocy…

Jutro wstanę. Wiem , że muszę. Obudzę się i pójdę tam, gdzie trzeba i będę żyć uboga w tysiące łez, bogata w nowe cierpienia i z ubytkiem w sercu. Wciąż jeszcze czuła i wrażliwa pozwolę odrodzić się wierze, napełnić nadzieją. Wmówię sobie, że najlepsze przede mną, że jest tylu ludzi na świecie, że na którymś zakręcie życia spotkam kogoś odpowiedniejszego. Kogoś kto będzie KOCHAŁ, kto zauważy, kto doceni… Nauczę się od nowa miłości i tęsknoty, zaufam i będę…szczęśliwa… prawdziwie?

 

Panie daj sił, aby jutro wstać. Pomóż wskrzesić nadzieję z grobu, wyjść z otchłani rozpaczy. Daj sił, aby znowu być człowiekiem, znowu śmiać się i już nie myśleć, nie wspominać, nie cierpieć… Żyć dzisiejszym dniem.