Nasze miejsce jest tutaj, w nocy, bez nikogo.
Dobrze i pięknie jest tu, gdzie jesteśmy, ale nie umiemy tego dostrzec, docenić ani polubić, bo coś gna nas tam, gdzie nas nie ma.
Witajcie.
Dziś będzie naprawdę krótko 🙂 Zawsze tak postanawiam, a potem ptaki myśli wylatują ze mnie kluczem żurawi, których klangor tak uwielbiam.
Naprawdę się postaram.
Piszę oczywiście w drodze. Nasza trasa właśnie prowadzi przez Biebrzański Park Narodowy. Promienie słońca igrają radośnie między konarami drzew, trawy sięgają po pas, a zieleń chociaż już niezwykle soczysta, miejscami przejrzewająca ściąga oczy turystów i uspokaja. Sierpniowe słońce jest już nieco inne. Zauważyliście to nasycone złoto oraz głęboki pomarańcz i czerwień zachodów? Czujecie to poruszenie wśród natury, która stawia pierwsze kroki w przygotowaniach do jesieni? Ptaki przecinają niebo jakby w pośpiechu, trawy obsypują się żółcią, sady nabrzmiewają wydanymi owocami, a pola są pełne kukurydzy i zbóż gotowych do żniw.. Nawet temperatury znacznie się zmieniły. Noc przychodzi wcześniej niż zwykle, ranki są spóźnione, jakby słońce ociągało się ze wschodem, a na wieczorne spacery warto mieć już coś do okrycia.
W takich warunkach opuszczam swoje ukochane Mazury rozmyślając o tym, jak głęboko w sercu może wyryć się konkretne miejsce na ziemi, ograniczona przestrzeń. Jakbym była stworzona do życia w tej magicznej Krainie Wielkich Jezior. Jak gdyby Mazury były częścią mnie, a ja wrastam korzeniami w pełne życia i spokoju lasy. Gdy ktoś próbuje mnie przesadzić, coś we mnie pęka i krzyczy, aby tego nie robić.
Zawsze wiedziałam, że tu wrócę, że moje podróże, które kocham, są tymczasowe, a powroty niezwykle wyczekiwane. Tym razem jest identycznie. Tam gdzie jadę będę szczęśliwa, spróbuję odpocząć, wyruszyć w podróż po wspomnieniach, spotkać się z przyjaciółmi, za którymi naprawdę tęsknie. A potem wrócę odżywiona, porośnięta młodymi liśćmi, napełniona życiodajnymi sokami. Wrócę do swoich korzeni. Do spacerów, ciszy wiatru, szeptów lasów i delikatnego kołysania tafli chłodnej wody.
Oby wrzesień był dla nas łaskawy i pozwolił na kąpiel w chłodnej odchłani jeziora, niezliczone spacery i towarzyszenie słońcu w jego zachodach i wschodach. Obyśmy mogli jeszcze spędzić noc na obserwowaniu morza gwiazd.
Podsyłam kilka zdjęć z moich ostatnich wędrówek oraz z trasy.
I oczywiście utwór. Znajdźcie własną świętą przestrzeń, w której Wasze serca i dusze będą przepełnione spokojem i pewnością, że tu jest Wasze miejsce, prawdziwy dom.
Adieu!