wilczyca wilczyca
kwi
12
2023

Kochać to znaczy być wrażliwym

Czasem, gdy dobrze się kogoś zna, jedno spojrzenie, uniesienie brwi czy zaciśnięcie warg mówi więcej niż całe godziny gadania

Niektórzy ludzie rodzą się wrażliwsi niż inni. Są niczym delikatne owoce – łatwiej ich zranić, częściej płaczą, a smutek towarzyszy im od najmłodszych lat.

Witajcie

Melduję się, że jestem. Obecnie w Lublinie, za dwa dni w przepięknym miejscu na Roztoczu, a w ubiegłym tygodniu byłam dwa razy w stolicy. Raz „służbowo”, na ważnych badaniach, drugi raz rodzinnie, przejazdem, ale z sercem pełnym troski i niepokoju o bliską osobę, którą emocje i problemy o prostu przerosły. I wiecie dużo o tym myślałam, a nawet prowadziłam wczoraj ciekawe psychologiczno-, społeczno-, kulturalne rozmowy, na temat tego, jak ważne jest, aby nie być samemu ze swoimi problemami, a gdy zajdzie taka potrzeba prosić o pomoc. Ale równie istotne jest, by umieć zauważyć osobę, która jest w kiepskim stanie. Świat jest pełen szaleńców, różnica polega na tym, że część zdaje sobie sprawę z własnych zaburzeń i problemów, część je wypiera, a niektórzy widzą je w ludziach obok, a nie w sobie samych.

Na jednym z wykładów były interwent policyjny powiedział mądre zdanie mające przypominać o tym, że nie żyjemy w tym świecie tylko dla siebie, a miłość to nie wymaganie od innych, ale przede wszystkim od siebie. Zdanie to mniej więcej brzmiało tak: Nigdy nie zbywaj milczeniem, nie odwracaj się od kogoś, kto staje przed tobą, mówi do ciebie czy daje ci jakikolwiek znak proszący o twoje zainteresowanie. Może się bowiem okazać, że jesteś dla tego kogoś w tym momencie całym światem i jeśli się odwrócisz, to ten człowiek skoczy.

Od zawsze staram się być dla innych, gdy tego potrzebują, często własnym kosztem. Dlatego mam ciągle w głowie i sercu tę osobę i jeśli mnie czyta, a wiem, że czyta, to napiszę tu to, co mówiłam jej już wielokrotnie: jestem z Tobą całym sercem, pamiętam i wierzę, że dasz sobie radę!

Mam za sobą zatem intensywne półtora tygodnia (jakby wcześniej było spokojnie;)), ale jestem w swoim kochanym Lublinie, który nie byłby tak wspaniały, gdybym nie miała tu przyjaciół i wielu pięknych wspomnień. Krajobraz miejski ciągle się zmienia, wiosna jest tu kapryśna, ale powoli szarość i zgniłe brązy zamieniają się w soczyste zielenie, a przed moim tarasem forsycja wygląda tak, jakby zamieszkało ze mną samo słońce. Staram się odpoczywać, chociaż intensywność jest spora (był nawet pierwszy po zimie bieg, spacery po lesie i samotne oglądanie gwiazd w ciemności nocy), a napięcie ostatnich tygodni schodzi ze mnie bólem różnych części ciała i kiepskim snem.

Tyle u mnie w wielkim skrócie. Bądźcie pewni, że myślę o Was w każdym miejscu.

Pamiętajcie o wrażliwości na drugiego człowieka. A gdyby ktoś z Was potrzebował pogadać wiecie, jak mnie znaleźć:) Miejcie swojego anioła stróża i bądźcie nim dla kogoś. To ważne, abyśmy dbali o siebie nawzajem, nie tylko o siebie. Abyśmy byli obecni.

Pozdrawiam was ciepło. Na pewno podrzucę zdjęcia i polecę świetną miejscówkę na odpoczynek na Roztoczu, ale to już z Mazur, które wzywają mnie nocami wilczym wyciem słyszalnym tylko w moim sercu.

Bądźcie zdrowi oraz szczęśliwi i oczywiście kochani!

Adieu!

Kilka zdjęć i trochę przewrotnie, jak na Pazura przystało piosenka z zimą w tle 😉