wilczyca wilczyca
kwi
24
2022

Miłość jest jak wiatr. Nie możesz jej ujrzeć, ale możesz ją poczuć

Chcę żyć pełnią życia, chcę wyssać wszystkie soki życia. By zgromić wszystko to, co życiem nie jest. By nie odkryć tuż przed śmiercią, że nie umiałem żyć.

Zawsze mi było drogie to samotne wzgórze
i ten gąszcz krzewów, który prawie cały
łuk widnokręgu źrenicom przesłania.
Lecz gdy tu jestem i patrzę, bezkresne
przestrzenie gdzieś poza, jakieś nadludzkie
połacie ciszy i bezdenny spokój
roję w mej duszy, aż niewiele trzeba
sercu, by drżało. A kiedy znów słyszę,
jak wiatr szepcze wśród liści, wtedy tę jedną
ciszę bez końca i tę szeptu mowę
równam ze sobą: przenika mnie wieczność,
i umarłe pory, i ta tutaj, teraz,
ta żywa, jej głos. I tak, zagubiona,
w owe bezmiary moja myśl zapada:
i błogo mi na tym zatracić się morzu

Witam się z Wami Nieskończonością Giacomo Leopardi. Trafiłam na nią przy okazji czytania felietonu Umberto Eco i wisi już wyryta na jednej ze ścian mojego serca, gdzieś obok innych utworów napisanych, jakby dla mojego wewnętrznego stworzenia.

Żegnam Leopardim na jakiś czas Lubelszczyznę i witać nim będę Mazury, bo jeśli dom jest tam, gdzie serce zamykają w szczerych objęciach tęsknoty, to mam szczęście mieć na tym świecie kilka domów.

Lublin powitał i żegna nas piękną pogodą, jakby chciał powiedzieć wróćcie tu szybko. I to jest pewne, że wrócimy. Może nawet na dłużej..

Nie mogę powiedzieć, ze odpoczęłam. Swoje przestałam w kuchni bynajmniej nie w bezruchu, pobiegałam ostro i nie tylko po domu, jedno dziecko rozpierała energia (w czasie deszczu dzieci się nudzą) drugie od samego przyjazdu zmieniło się w jęczącego pajączka poruszającego po domu w tempie tysiąca małych szybkich przebierających nóżek (oczywiście głównie tam gdzie nie trzeba), a w nocy mój osobisty księżyc nieustannie był w pełni wygobywając z ciemności przeciągłe wilcze wycie. Może ja jestem takim księżycem w pełni z siłą przyciągającą wody, zburzającą spokój duszy i wzniecającą pożądanie..?

Konstatując wracam wymęczona, ale jak zawsze niezmordowana i walcząca z przeciwnościami, obciążeniami i wirusem, który od wczorajszego wieczoru zagląda mi w gardło. A do tego nieco nasyciłam głód duszy spotkaniami z wspaniałymi ludźmi i rozmowami do nocy. Ach i conajmniej raz śmiałam się do łez. Jest taki przyjaciel, który sprawia, że wszyscy obecni kładziemy się ze śmiechu. Dlatego często zabieram go na wieczorne, telefoniczne spacery.

Zabiwram Was do lasu – co za niespodzianka! :)) Odkryłam las, w którym mogłabym zamieszkać na zawsze. Mój Boże jakie to piękne miejsce, rozległe, ciche mimo ludzi, których spotykałam, porośnięte krzaczorami i pięknymi drzewami, w których ptaki odgrywają najpiękniejsze koncerty o tematyce miłosnego odrodzenia i powstawania nowego życia. Rezerwat Przyrody Stasin położony na Płaskowyżu Nałęczowskim, według danych nadleśnictwa zajmuje nieco pomad 25 ha. I to nie jest cała powierzchnia tego lasu, ponieważ rezerwat jest częścią Starego Gaju leżącego w południowo-zachodniej części Lublina. Wyobrażacie sobie tyle Pazurowego szczęścia? Podczas wczorajszego biegu, a moje łapki dotknęły wielu leśnych ścieżek, przeskakiwały powalone drzewa, przedzierały się przez krzaki, spotkałam trzy sarenki, które z królewską gracją biegły obok, albo przecinały moją drogę, jakby mnie w ogóle tam nie było. Każda wilcza dusza czułaby się tam spokojnie i dobrze, mimo delikatnego słońca, i nieco chłodnych porywów wiatru.

A więc utworzony w 1981 r. Rezerwat Stasin, wchodzący w obręb Czarniejowskiego Obszaru Chronionego, z lipami, grabami, osikami, dębami i brzozą czarną, która z innymi gatunkami roślin jest pod ochroną. A dodam, że na terenie Nadleśnictwa Świdnik znajduje się pięć takich rezerwatów. Może kiedyś uda mi się zostawić ślady łap w każdym z nich, a może zrobicie to również Wy i będziecie jedną z osób, które mijam podczas szaleńczego biegu? 🙂

Jeśli będziecie w Rezerwacie Stasin koniecznie zobacznie Mroczną Knieję. To dopiero magiczne miejsce! Trzeba się nieco przedzierać, przeskoczyć to i owo, ale jest naprawdę warto. Ciemno, chłodno i pachnie żywicą oraz poszyciem leśnym, a kto wie, jakie stworzenia ukrywają się w tym półmroku?

I grób nieznanego żołnierza w Starym Gaju. Są różne wersje wydarzeń, a nawet legendy, co do mogiły. Ta, o której czytałam, a która ma pochodzić od naocznego świadka mówi o przyjeździe do lasu późną jesienią 1942 r. niemieckiego samochodu z żołnierzami. Kilku z nich wyciągnęło z okolicznych domów dwóch mężczyzn, którym kazano wykopać w lesie grób. Tam właśnie przyprowadzono, zastrzelono i zakopano dwóch jeńców. Nie wiadomo kim byli. Możliwe, że więźniami, którzy uciekli z obozu na Majdanku, niestety zostali schwytani przez hitlerowców i zamordowani w lesie. Mogiła jest regularnie odwiedzana i zadbana, stanowi swoisty symbol, jest świadkiem nieludzkiego cierpienia i okrucieństw, których dopuścili się Niemcy podczas II wojny światowej. Temat na czasie prawda?

No dobrze, ale dość smutków. Zachęcam Was do długiego spaceru po obozie na Majdanku. Niesamowite przeżycie. Za każdym razem, gdy tam byłam czułam ciężar cierpienia i śmierci. Samotności, głodu, upodlenia, nieludzkiej rozpaczy. To jedno z miejsc, do których nadzieja, zdaje się nie mieć wstępu. Świadectwo, o którym powinni przypomnieć sobie obecni rządzący.. Zapraszam Was również do spokojnego spaceru albo szaleńczego biegu po Starym Gaju i Rezerwacie Przyrody Stasin. Wiosna w Lublinie rozpostarła skrzydła. Zieleń traw, żółcie żonkili, forsycji, błękit przylaszczek i zapach kwitnących śliw. Słyszycie moje westchnienie zachwytu? I to niejedno.

Było pięknie, mimo, że nie odpoczęłam, tak jak chciałam, a czas uciekł, jakby go gonił sam diabeł. Wracamy na Mazury i oby w natłoku spraw do załatwienia, udało mi sie spotkać z wiosną i polecić Wam kolejne miejsca do zobaczenia.

Zostawiam zdjęcia, będzie duuuużo lasu, filmik uwaga kręcony podczas biegu z moim dyszącym komentarzem oraz utwór. Dowód na to, że piosenki z bajek też mogą być mądre. Dzisiejsza o pancerzu, ponieważ towarzyszyła mi w przedświątecznym stresie oraz biegach po lesie. Przyjaciółka wysłała mi go kilka miesięcy temu, gdy dowiedziała się co i ile robię i jak momentami jest mi cholernie ciężko, a oczywiście milczę o tym przed całym światem. Podobno idealnie mnie obrazuje, ją czasami zresztą też i zapewne wiele innych kobiet. Słuchajcie i jeśli macie w domu dorastające córki pamietajcie, nauczyć je, że nie muszą być zawsze i wszędzie super bohaterkami i siłaczkami. To naprawdę potrafi utrudnić życie.

Życzę Wam udanych majówek i trochę bardziej wiosennej pogody.

Adieu!