Jesteś dzisiaj jakiś smutny
Lesie mój zielony
Nazbyt cichy, jakby pusty
W barwach przygaszony
Trwasz w marazmie nieruchomy
Wiatr nie muska Twoich ramion
Jesteś jakiś wyludniony
Jak pustynny kanion
Nic nie szepczesz do mnie miły
Pachniesz też inaczej
Czuję wokół ciężar winy
Smutny mój przyjaciel
Wtul się we mnie całym sobą
Wejrzyj w hardą duszę
Śmierć tu przyszła tymczasowo
Ciemność naszą skruszę
Razem to przetrwamy