Myśli to sekundy
Wypełnione twoim istnieniem
Po brzegi
Spłoszone rozdzierającym krzykiem bólu
Konają bo jesteś za daleko
Żeby je usłyszeć
Chciałabym, aby odeszły na zawsze
Czy to oznacza, że ja również muszę skoczyć?
Noce odbierają nam życie
Które moglibyśmy razem
W palcach splecione
W dzikiej jedności dusz
Nieposkromionej
Zegar tyka między nami
Kartki kalendarza
Jak liście
Na jesiennym wietrze
Dni zacierają wspomnienia
Więdnący świadkowie
Naszego istnienia
Myśli stają się zimniejsze
Jak noce
Czy jeśli wybłagam ptaki
Zaniosą je na skrzydłach
Do dalekich krajów
Bym mogła po nich zapłakać
Po raz ostatni
I już przestać?
Na twojej twarzy
Kolejna zmarszczka
Na moim sercu blizna jaśnieje
Czas nas uczy zapominania
Miejmy nadzieję
Może kiedyś
Przejdziemy obok siebie
Jak nigdy niepoznani
Niedotknięci czułością spojrzeń
Niezasmakowani w wilgoci warg
Stęsknionych
Nigdy niepokochani
Może kiedyś nie będziemy żałować
Nie będziemy pamiętać
Jak blisko ciała było ciało
Jak wiele nie zdążyło się wydarzyć
Może kiedyś będziemy żyć tak
Jakby nic nigdy się nie stało