wilczyca wilczyca
lis
29
2022

Może rzeczywistość zależy od naszego na nią patrzenia?

Patrzeć to jedno, a zobaczyć to co innego.

Oto cała ja – pusta
Oto cały ty – czuły
Oto cała ja, ja już wiem, że nie twoja

Witajcie

Dzisiaj będzie krótko. Żyję ostatnio w mocnym rozedrganiu, jakby jesień grała na strunach mojego istnienia smutne melodie pożegnania.

I nie umiem odpocząć. Nawet, gdy otacza mnie moja ukochana leśna cisza, sikorki podskubują ziarna z karmnika, śnieg delikatnie opada na wciąż zieloną trawę, a wokół słychać ciche szepty wiatru tańczącego wokół nagich gałęzi drzew. Nawet, gdy spędzam wieczór w jednym z idealnych do rozmów towarzystwie wciąż w głowie szaleje mi tabun myśli, spraw do załatwienia, a serce przepełnia troska, samotność, melancholia i poddenerwowanie.

Wiecie, że tylko wczoraj zrobiłam 60 km po puszczy i stolicy Podlasia? Zbłądziłam i się odnalazłam kilkukrotnie, podnosiłam, odkładałam, uspokajałam, załatwiałam, przeprowadziłam poważną lekarską rozmowę i kilka mniej poważnych, ale równie ważnych (prawie nie wiem, jak się nazywam). A dzisiaj ledwo przytomna dowiozłam dziecko całe i zdrowe do domu kolejne 130 km w bólu i strachu (było cholera bardzo ciężko).

W mijającym miesiącu zorganizowałam dwa małe przyjęcia urodzinowe, wsparłam koleżankę, która straciła dziecko i przyjaciółkę na porodówce w trakcie jej porodu?! Byłam lekarką, psychologiem, menadżerką rodziny, kierowcą, organizatorką imprez, mózgiem operacji, mediatorem, pocieszycielem i upartą bestią.. Zrobiłam tysiące rzeczy, które sama na codzień ignoruję uważając za coś mało istotnego, a bez których nie byłoby mojej rzeczywistości, spokoju, sytości, porządku, uśmiechów, bezpieczeństwa… Jak często Wy tak macie?

A zatem widzicie, że żyję i to wciąż wśród ludzi! Przyszłam do Was, żeby o tym powiedzieć. Żyję! Walczę. Funkcjonuje. I Wy się nie poddawajcie. Każda jesień jest tylko na chwilę, również ta wiejąca chłodem i smutkiem w naszych sercach. Znajdźmy coś pełnego światła i ciepła i trzymajmy się tego, aż nadejdzie wiosna.

Myślę ostatnio więcej o szerzacej się wokół nienawiści. Otacza nad egoizm zasłaniający widok chorego dziecka w poczekalni lekarskiej, które należałoby przepuścić w kolejce. Ogłuszający na skargę starszej pani w banku, że źle się czuje i nie może dłużej stać. Egoizm wypierający bezdomnego z wyciągniętą dłonią ku nam, krzyki kobiety maltretowanej za ścianą naszego mieszkania, płacz dziecka, które zamiast miłości karmione jest poniżeniem i agresją..

Myślę o tej parze młodych ludzi z wiadomości sprzed kilku dni, którzy odbierając sobie życie, odebrali siebie bliskim i światu. Pozbyli się szansy przeżycia mnóstwa pięknych chwil, doświadczenia dobra, miłości, szczęścia.. Jak bardzo trzeba być zrozpaczonym? Jak głęboka musi człowieka otaczać ciemność, że nie widząc w niej najmniejszej iskry nadziei decyduje się zakończyć własne życie? A przecież jest niewiele problemów, z którymi nie jesteśmy w stanie sobie poradzić sami albo z pomocą innych…

Nikt nie powinien być sam w chwilach mroku, cierpienia i beznadziei…

Spójrzmy wokół siebie.. Zobaczmy.. Zatroszczmy się.. Pokochajmy naprawdę…

Adieu!