Nocne słońce krwawi
Przyciąga do nas wspomnienia
Spopielałe w martwym ogniu opuszczenia
Spłoszone skrzydła pocałunków
Znikają za ciepłym horyzontem
Ust jeszcze wilgotnych dotykiem
Wyziębły pustostan ciał
Jest niemym grobowcem tego co nas łączyło
Kocham cię porzucone jak bezpański pies
Tonie w krwi głębokich otarć słów
Zbyt ostre były te słowa
Zbyt głęboko wniknęły w tkankę myśli
Nie chcą przestać boleć
Nie chcą przestać istnieć
I chociaż noc gęsta dławi oddech
A pamięć zniekształca obraz
Wciąż mam wyciągnięte dłonie
Myśląc, że gdzieś tam może
Szukasz drogi powrotnej
Że rozumiesz
Wiesz jak naprawić duszę
Jak uleczyć rany
Że znajdziesz przycisk światła
I wrócisz nam słońce
Że chociaż ból próbuje inaczej
To…
Nie wszystko skończone