wilczyca wilczyca
maj
05
2023

Nieczułość

Nie zniosą tego widoku jej oczy. Martwego ciała miłości.

Jest nieobecny, chociaż żyjący. Przez życie ich wspólne kroczy, jakby był sam. Czuje mdłości, tam, gdzie kiedyś drżała z rozkoszy. Mężczyzna rozkładem bliskości śmierdzący, leży obok. W jej ciasnym grobie. Przyłożył lodowaty policzek do jej załzawionej twarzy. Uścisnął skostniałe pustką palce. Przycupnął na krótką chwilę, na swojej miłości mogile. I gdy tak patrzył w jej zamknięte oczy, pomyślał wreszcie o czym jego dawna miłość marzy. O nowym telefonie, czy o większej pralce?

Oddycha. Pod grubą warstwą czarnoziemu. Słucha. Bo może wróci. Może to jej błąd, że wytykała jemu, niezłomnemu, zimno i nieczułość srogą. Może tylko się zasmucił, obraził, odrzucił. Na chwilę. Ale gdy znalazł ją w tej zimnej mogile chce przeprosić, miłość wyznać, do życia zaprosić. Może jeszcze zdąży, zanim zgnilizna ich razem pogrąży.. w nicości.

Ziemia wokół niej drży, zruszona silnym uderzeniem cmentarnego młota. Postawiony pomnik, postawiona płyta. Skończona robota.

Dlaczego nikt nie słyszy jej krzyku, płaczu, rozpaczliwego wołania? Straciła głos, duszę, serce od błagania i drapania w twarde drewno obojętności. Chciała umrzeć, musiała umrzeć. Skonać. Nikt jej nie chciał. Na pewno. Wszystkie te puste słowa, martwe gesty, ostre cięcia serca…

Była głupia, naiwna, kochała mordercę. Oto jej morderca.

Nie była gotowa. Chciała być kochana prawdziwie, ale co to znaczy? Skoro każdy chce czegoś dla siebie, a ona otworzyła serce na branie?

Kochanie!

Wiedziała, że to zobaczy. Pustą otchłań w piersi, w której czuje ssanie, mimo wszystkich śmieci. Wrzucają w nią odpadki uczuć, resztki słów, strzępki świetlanej przyszłości. Za dużo zranień, poniżeń, niepotrzebnej złości.

Straciła serce, straciła siebie. Chciała dać wszystko i dostać niewiele. Nie znajdą jej w niebie, bo się sprzedała, jak złote ciele.

Zmarzła, bo nie miał dla niej czułości. Chciał ją mieć, chciał ją pożreć do kości. Ale zapomniał o prostym geście wspólnego istnienia. Zasadzie odwiecznej, przykazaniu głębokości. Bierz co ci dają, ale dawaj w całości to, co dobre, co najlepsze, co prawdziwe i szczere. Nie gadaj zbyt wiele, jak przekupki w kościele. Kochaj, dotykaj, całuj, doceniaj, bądź jej i dla niej. Dziel i pomnażaj.. Nie zatrzymuj się na ciele.

Czasem wystarczy głęboki splot spojrzeń, objęcie ramion w przypływie radości, pocałunek gorący, jak letnie słońce, westchnienie zachwytu i kwiatek pachnący. Niewiele słów, wiele czynów potrzeba w miłości.

Masz oczy, więc zobacz. Serce w tobie bije. Daj kochaj, proszę i wybacz. Daj jej siłę.. Masz wargi wilgotne, spragnione. Jej serce zranione niech scałują z żalu. Niech dłonie twoje wyśnione nie będą w grobie złożone, lecz żywe, znające jej słabość w każdym calu. By jej drżące dłonie w twe plecy wczepione nie chciały puścić chodź padają mury. By zapach twej skóry, wniknął w nią na dobre. By w twoich ramionach mogła skryć się w pełni wzruszona, zawstydzona, stęskniona. Istniejesz dzięki niej, ona trwa dla ciebie. Macie tylko i aż siebie. Świat się nie liczy, gdy prawdziwie kochasz. Chcesz zwalczyć wszystko, kiedy ona szlocha.

Bądź trwały, szczery i prawdziwy. Bądź żywy i nie pozwól jej skonać.

Życie jest warte wszystkiego, nawet jeśli więcej złego niesie niż dobrego. Nie wróci, chociaż nie raz tak cię zasmuci, że będziesz chcieć odejść na zawsze.

Żyj! Idź! Trwaj! Nie pozwól sercu się rozejść na zbyt wiele części. Szczęście jest w tobie. Jest tobą. Gdzieś daleko, z tyłu i obok.

Kochaj..

Bądź prawdziwie…

Trwaj i żyj. To tyle.

Jutro może będzie bardziej czułe..