Zabrakło odwagi aby patrzeć
i widzieć
Kroczę zatem w ciemności
pośród światła
Pozbawiona życia
pozbawiona miłości
rozkładam się gubiąc skrawki ciała,
rozsypując wokół szczątki człowieczeństwa
jestem żywym trupem
Zabrakło siły by słyszeć
i usłyszeć…
Głuchym istnieniem staczam się w nicość
pokłony bijąc tchórzliwym bytom
Pozbawiona słodkiego głosu miłości
nasiąkam trucizną wewnętrznych podszeptów
szaleńczych głosów ludzkości
Zabrakło pewności by się odezwać
i mówić…
przekrzyczeć nieludzki hałas trudnych wspomnień
Milczącym krokiem śmierci idę dalej
przez nadzieję
ku przyszłości