Pamiętasz, że byłam twoja?
Prześwit słońca na ciemnym niebie
Azymut życia, w błędach ostoja
Ratownik nocy w ostatniej potrzebie
Byłam gotowa z tobą utonąć
W rozpaczy trującej bezsensem
Mogłabym w piekle spłonąć
By życie było ci lepsze
Chciałam cię mieć przy sobie
Kiedy zbyt szybko będę dorastać
Zostało mi blade zdjęcie na grobie
Czas je rysami porasta
Popatrz ile dziś z nas zostało
Wytarte wspomnienia i puste ręce
Żadne z nas więcej szans nie dostało
By stać się kimś więcej
Śmierć lodowata do warg mi przywarła
Serce mi pęka od nowa
Prawdziwa miłość jest nieumarła
Nie jestem na koniec gotowa
To moje coroczne słowa