Ktoś zgasił słońce
Jednym pstryknięciem metalu
Uderzył w serce zazdrośnie
Zostawił na świata wiralu
Samotne wieczory
Wśród szumu pól poczerniałych
Jak garstka spalonych tkanek
Pod warstwą ust zesztywniałych
w uśmiechu…
I czasem od bólu zgarbiona
Wycieram oczy ukradkiem
Ukrywam światło w ramionach
Przed lasem obietnic sparciałych
Bo wiem już bardzo wyraźnie
Że świat to piekło jest dla wytrwałych