wilczyca wilczyca
wrz
27
2021

Schowana pod nocnym niebem

Mrok zdawał się ciasno spowijać wszystko wokół, zarówno wewnątrz jak i na zewnątrz okna, przy którym stała wpatrując się w nocne słońce rozświetlające czarną kurtynę nieba. Księżyc był w pełni przysłaniając swym blaskiem najjaśniejsze z gwiazd.

Cisza drgała wokół delikatnie naruszając przestrzeń pogrążoną w ciemności. Unosiła pyłki wszechświata w smugach promieni księżyca. Słyszała w niej szelest własnego oddechu, rytmiczny pomruk serca. Noc rozlewała się wokół spokojem. Ale ona nie mogła spać, mimo zmęczenia opadającego ołowiem na powieki, przepełniającego sztywne mięśnie, mącącego umysł. Na chwiejnych nogach opierała się o ścianę wpatrzona w głębię bezchmurnego nieba. Smutek rozdzierający jej serce był silniejszy od zmęczenia. Nosiła go w sobie od wielu dni, ukrywając kolejną falę za szczelną tamą. Gdy poziom zbliżał się niebezpiecznie do jej granic, nocą jak ta, pozwalała łzom bezszelestnie wydostać się na zewnątrz. A wraz ze wschodem słońca ponownie stawała gotowa na szranki z codziennością.


Na świecie było wystarczająco dużo smutku, aby miała mu dokładać jeszcze swoich zmartwień. Nie tego potrzebowano, nie tego od niej oczekiwano. Spędzała, więc długie godziny pod osłoną nocy, pozwalając wydobywać się z niej nagromadzonym emocjom. Jakby dopiero światło księżyca posiadało moc przeniknięcia jej do głębi. Wydobywało z ciemnych szuflad serca to, co ukrywała w nich przed światem. Spływało milczącymi łzami i wsiąkało w ciemność. Samotność potrafi być bardzo smutna, ale czy potrafiła inaczej?

I tylko czasem niewdzięczna nocy zastanawiała się, czy kiedyś poczuję się przy kimś na tyle bezpiecznie, aby nie musieć chronić się w mroku?