Stojąc na rozstaju dróg po raz kolejny nie mam najmniejszej ochoty wybrać żadnej z nich. Ponownie na końcu żadnej z tych dozwolonych, przeznaczonych dla mnie nie czeka nic pozytywnego. Gdzie iść? Gdy z góry wiadomo, że kresem jest pustka, cierpienie, zawód?
Tak trudno było tu wracać, niemożliwym było zostać…
Uciec? Dać porwać się wichrom namiętności i ruszyć w poszukiwaniu prawdziwego szczęścia?
Czy zostać i walczyć z przytłaczającą rzeczywistością? Z porażką?
Kiedyś dopadnę Cię, dostanę w swoje ręce! – Moje, tylko moje, PRAWDZIWE- szczęście!….