Spogląda na mnie
ze smutkiem i pożałowaniem
Iskry wściekłości błyszczą brylantami
pośród głębi źrenic
Usta wykrzywia w grymasie uśmiechu
który mówi wszystko
Wstyd, gniew, bezradność
i szaleńcza pogoń
za tym co stracone
choć niezaistniałe
Widzę w niej bezsilność
naprężone mięśnie
do walki o przyszłość
Łzy w kącikach powiek
i stwardniałą skórę
zbroję dla jej duszy
Widzę w niej nadzieję
i to co umarło
pogrzebane czasem
przysypane ziemią
Słońce ją spowija
mrok wyziera z wewnątrz
Krzyczy w swym milczeniu
Pewność i niepewność
Moje twarde serce
szkaradne oblicze
moje przeznaczenie