Słowa obcych ludzi ranią wystarczająco mocno, ale słowa tych, którym ufamy, są najgorsze
Stoję zaciskając w dłoni
Złoty piasek, fala goni
Przez palce moje, ach
Przesypuje piach
A ja we łzach, ja tonę we łzach
Hej hej
Jak tam majóweczki? Słońce przyszło na grilla w Waszym mieście czy tak jak u mnie obok grilla paliliście ognisko, żeby nie przemarznąć? Na szczęście maj to nie tylko trzy pierwsze dni i na przykład wczoraj siedzieliśmy już w przyjemniejszych warunkach.
Zapytacie, jak tam moje wędrówki? Jestem jak zawsze w drodze nawet jeśli, tak jak to było w miniony weekend, muszę zmienić plany, i wybrać inną drogę do przemierzania. Miałam do Was napisać z innego miejsca, ale Mazury nie chcą mnie wypuścić z łapek, więc weekend i ubiegły tydzień, spędziłam na koszeniu trawy (bardzo lubię tę czynność), spacerach (przemierzyłam kilometry sama i z rodziną), błądzeniu po lesie zasuwając rowerem z prędkością światła i innych nieco mniej przyjemnych czynnościach.
Zieleń mnie otacza, otula i przenika przez pory mojej zmęczonej duszy i tylko wieczorów cieplejszych mi brak, chociaż piątkowy spędziłam na długim telefonicznym spacerze z przyjacielem i zmarzłam tylko troszeczkę.
A zatem natura budzi się do życia, a ja korzystając z jej odrodzenia próbuje wrócić do zdrowotnej formy, co nie jest cholera łatwe. Zwłaszcza, że nie tylko zdrowie szwankuje, ale standardowo trafiłam jakąś małą kumulację problemów. Na szczęście wraz z przeszkodami pojawiają się ludzie, którzy pomagają je pokonać. Są, jak duchy leśne ukryte między drzewami. Wiem, że mnie otaczają, czyhają w zaroślach obserwując moje nieudolne zmagania z rzeczywistością pojawiając się, gdy dopada mnie ciemność i samotność. Tak niespodziewanie usłyszałam od Was, że jestem bardzo dzielna (kiedyś pisałam, że kobiety mają w sobie siłę, której zazdrości niejeden facet), że dam radę, bo kto, jak nie ja i że jesteście gotowi pomóc, jeśli będę takiej pomocy potrzebować. Dowiedziałam się też, że jestem najostrzejszą dzidą na dzielni, z sexi d… duszą, ponętnym umysłem i gorącym sercem, ale o tym cichosza:)) Tak więc miałam nie tylko kumulację trudności, ale i miłych słów, rozmów i żarcików. Dobrze jest oderwać się od ciemności.
Wiem, że czasem jestem do złudzenia monotonna, ale słuchajmy ciszy, bo w niej rozbrzmiewają delikatne szepty cierpiących serc i potrzebujących wsparcia dusz. A prawdziwa miłość dojrzewa w tych małych gestach wychodzenia poza własny egoizm i otwierania własnego serca, na potrzeby innych. Nic nie zbliża ludzi tak, jak oparte na bezgranicznym zaufaniu, obcowanie dusz, które w akompaniamencie bijących serc wymieniają się pragnieniami, potrzebami, sekretami i niedoskonałościami. W nagości dusz rodzi się niesamowita intymność, do której dostęp ma jedynie prawdziwie kochana osoba. Jak bardzo i dla kogo jesteś gotowy/a otworzyć podwoje swojego serca? Dla kogo jesteś w stanie ryzykować kolejną ranę odsłaniając paletę blizn i rozczarowań? Jak mocno jesteś w stanie zaufać?
Zostawiam Wam zdjęcia, jako dowód, że wiosna czyni tu na moich Mazurach prawdziwe cuda. I utwór. Życzę Wam, abyście mieli komu zaufać i wybrali dobrze, a ten, kto zostanie w twn sposób wyróżniony doceni bliskość i ryzyko, którego się podejmujecie. Niech weźmie, co niesiecie w dłonie i zatroszczy się o to, jak o największy skarb. I oby Wasze nadzieje nie utonęły w cieniu!
Adieu!