Nic co złe nie musi wiecznie trwać
Każdy upada
Na sam dół
Musisz tylko mocno się trzymać
Musisz się podnieść
Musisz się podnieść
Uda ci się przetrwać ten czas
Hej hej.
Dziś stukam do Was na klawiaturze mojego serca znad jeziora. Uwielbiam tę starą kładkę i zarośnięty brzeg, nad którym rzadko kiedy kogoś spotykam. Niejeden tekst zrodził się właśnie tutaj, w otoczeniu trzciny szumiącej do ucha słowa wierszy, falującej w rytm oddechu wody, przyjmującej łzy, gdy tylko zajdzie taka potrzeba. W ciszy i samobytności. Zostawiłam tu wiele wspomnień. Często więc bywam w tym magicznym miejscu, gdy mam chwilę, nawet na chwilę.
Wydaje mi się, że ostatnio wspominałam coś o upływie czasu. Także khm.. dziś ostatni dzień czerwca. Dzień dobry! I do widzenia! Szaleństwo czasu nadal w pełni.
A ja miałam szalony miesiąc. Sesja, choroba, samotne macierzyństwo, choroba dziecka… zapędziły mnie na pół dnia do łóżka. Pół dnia! To dopiero prawdziwy lot nad kukułczym gniazdem.
Dziś jednak chcę Wam powiedzieć, że spotkałam w tym miesiącu wielu fajnych ludzi, pogodziłam się z jedną osobą, (chociaż to nie było łatwe, bo wina nie leżała po mojej stronie, a to znowu ja musiałam wyciągać rękę do zgody), spędziłam całą noc na rozmowie. Tu się zatrzymam. Wyszłam na spacer do lasu ok. 20:00 ( jak jest bardzo gorąco albo w dzień nie mam czasu często wybieram właśnie tę porę na spacer), a wróciłam o 5 rano! Jak na prawdziwego wilka przystało;) Czasem spontaniczne: co słychać?, przekształca się w noc rozmowy bez końca. To była piękna noc, ale jaki ciężki po niej nastąpił dzień:)))
Przychodzę do Was dzisiaj, żeby się podzielić pozytywną energią. Jak zawsze to był miesiąc pełen skrajności. Zaczynałam go w naprawdę ciężkim stanie, z którego trudno było mi się wynurzyć, bo serce jakby ktoś otoczył w lepkiej smole. Udało mi się w końcu wstać (Pazurowa zawsze wstaje), zrobić coś dobrego, przeleczyć swoją duszę i nie znienawidzić otoczenia 😉 Zdradzę Wam, że dopinam pewien ważny dla mnie projekt, z pomocą zupełnie obcych mi ludzi. Trzymajcie kciuki, żeby się udało, żebym mogła się Wam pochwalić z mojego małego (a może wielkiego!), wymarzonego od dawna sukcesu. Strasznie się tym jaram:))) Och i dziś stałam się właścicielką, taką z aktem notarialnym i podatkami do płacenia. To dopiero zaszczyt! 😀
Dostrzegajcie w życiu małe radości. Nie jest to łatwe, wiem o tym doskonale. Czasem trzeba przetrwać czas totalnego bezsensu, zniechęcenia, opuszczenia, a nawet rozpaczy, żeby wyjść z ciemności i dostrzec szczęście oraz miłość, które mamy obok. Życzę Wam mnóstwa małych i większych radości, coby rekompensowały towarzyszące naszej drodze trudności oraz smutki.
I niech lipiec będzie lepszy!
Adieu!