Na dzisiaj została tylko ogromna dawka niepewności każdej kolejnej chwili. Po nocy walki, szarpania się z koszmarami, z ożywionymi emocjami mijającego dnia nadszedł kolejny, trochę bardziej szary, trochę bardziej smutny-milczący. Gdybym tylko mogła nie wychodziłabym spod koca tkwiwszy tak , nasłuchując jak mijają kolejne sekundy, minuty, godziny… Wpatrzona w niebo za oknem pozwoliłabym łzom bezszelestnie spływać po twarzy. Lecz nie mogę….
Uzbroiwszy się w maskę cierpliwości i opanowania, modlitwą prosząc o siłę i zapomnienie, z kluczem w dłoni, drobnymi na bilet w portfelu zamykam za sobą drzwi spokoju samotności, pokoju ciszy- jedynego świadka kolejnego upadku. Zerkam ostatni raz przed wyjściem na mój mały świat ozuty z pozorów, oszustw, kłamstw rzeczywistości. Na meblach błyszczą drobinki opadłych myśli, w powietrzu czuć mieszankę wspomnień. Na niedbale zasłanej pościeli widnieją świeże ślady łez. A w uszach brzmią coraz silniej słowa pocieszenia: „Walcz! walcz! Niech cię nie pokona czas!”.
Wychodzę z uśmiechem… Mimo wszystkich starań w tym świecie za drzwiami jestem tylko marną aktorką ludzkiego teatru, kolejną lalką o twarzy ukrytej za profesjonalną maską. Chcę wytrwać? Chcę żyć – muszę grać! Chociażby tylko dalekoplanowe, minimalne role. A przecież w sercu wciąż wyryte są te słowa:
„Życie to jest teatr, mówisz do mnie, opowiadasz
Maski coraz inne, coraz mylne się nakłada
Życie to zabawa, wszystko to jest jedna gra
Przy otwartych i zamkniętych drzwiach
To jest gra!
Życie to nie teatr, ja ci na to odpowiadam
Życie to nie tylko kolorowa maskarada
Życie tym piękniejsze i ważniejsze jeszt
Blednie przy nim wszystko, blednie nawet sama śmierć
Ty i ja – teatry to są dwa!
Ty i ja!
Ty – ty prawdziwej nie uronisz łzy.
Ty najwyżej w górę wznosisz brwi.
Lecz nie zaraźliwy jest Twój śmiech
Bo ty grasz!
Ja – Cały jestem zbudowany z ran
duszę na ramieniu wiecznie mam
Lecz gdy śmieje się, to ze mną też cały świat
Dzisiaj bankiet u artystów, ty się tam wybierasz
Gości będzie dużo, nieodstępna tyraliera
Tańce, alkohole, pewnie flirty będą też
Potem drzwi otwarte zamkną potem się
No i cześć!
Wpadnę tam na chwilę, zanim spuchnie atmosfera
Wódki dwie wypiję, potem cicho się pozbieram
Wyjdę na ulicę, przy fontannie zmoczę łeb
Wyjdę na przestworza, przecudowny stworzę wiersz
Ty i ja – teatry to są dwa
Ty i ja!
Ty – ty prawdziwej nie uronisz łzy.
Ty najwyżej w górę wznosisz brwi.
Lecz niezaraźliwy wcale jest twój śmiech.
Bo ty grasz!
Ja – Cały jestem zbudowany z ran
duszę na ramieniu wiecznie mam
Lecz gdy śmieje się, to w krąg się śmieje świat!
Ja… ”
Gramy na scenie życiowego teatru. Gdzieś jednak jest granica między normalnym wykonywaniem indywidualnie określonych ról, obowiązków, zadań a okrutnym udawaniem, poddaniem się bezwzględnej manipulacji, wyzutej z wyższych wartości machiny naiwnej rozkoszy, mylnie zwanej szczęściem.
Czy potrafimy rozpoznać tę granicę? Czy człowiek potrafi dzisiaj zdobyć się na szczerość, autentyczność? Czy ma odwagę, aby być sobą, ryzykować, gdy kocha, płakać, gdy jest smutny, otwarcie wyrażać swoje zdanie itd., itd….?
?